Patrycja Markowska urodziła kilka dni temu zdrowego synka Filipa i wyszła już ze szpitala. Dowiedzieliśmy się, że jej pobyt w warszawskim Szpitalu Bielańskim był tam dużym wydarzeniem, które postawiło na nogi cały personel.
W tym samym czasie odwiedzałam moją siostrę. Panowało wielkie zamieszanie, personel biegał dookoła Patrycji i obchodził się z nią jak z jajkiem - wspomina nasza informatorka. Traktowano ją lepiej, bo zapłaciła za oddzielną salę? Przecież równocześnie rodziło tam mnóstwo innych kobiet.
Pracownicy szpitala, najwyraźniej zaaferowani obecnością gwiazdki, próbowali robić wszystko, aby jej dogodzić:
Cały oddział był postawiony na baczność, ale chyba nie wszystkim się to podobało, bo słyszałam, jak pani doktor uświadamiała jedną z pielęgniarek, jak "wielką osobistością" jest Markowska.
Zabawne, jak lekarze, ludzie z wyższym wykształceniem, ulegają czarowi znanej twarzy.