Jeremy Clarkson jest, a raczej był, jedną z największych gwiazd stacji BBC. Od ponad 20 lat prowadził program Top Gear, w którym w oryginalny, nietuzinkowy sposób testowano samochody, motocykle, a często również inne pojazdy i środki transportu. Niestety, 55-letni dziennikarz słynął również z dość wybuchowego charakteru i ostrego języka, które nie raz doprowadzały do konfliktów z prestiżowym pracodawcą. Kilka miesięcy temu dostał kolejną "ostatnią szansę", kiedy to podczas nagrania show użyć miał słowa "czarnuch". Zobacz: Clarkson: "BŁAGAM o przebaczenie"
Chociaż do tej pory wszystkie afery z udziałem Clarksona rozchodziły się po kościach, ostatnia zakończyła się jego zwolnieniem z BBC. Zobacz: To już pewne: Clarkson wylatuje z BBC!
Chociaż do tej pory wszystkie afery z udziałem Clarksona rozchodziły się po kościach, ostatnia zakończyła się jego zwolnieniem z BBC. Gwiazdor uderzył producenta Top Gear, podobno w reakcji na spóźniający się na plan catering. Stacja początkowo zawiesiła go, żeby ostatecznie zakończyć z nim współpracę. Tymczasem jego koledzy z programu, Richard Hammond i James May, odmówili kręcenia kolejnych odcinków bez Clarksona. Dodajmy, że show jest dla BBC jednym z najbardziej dochodowych, a przerwanie prac nad 22 już serią oznacza realne, ogromne straty.
Kontrowersyjny dziennikarz pojawił się wczoraj na zaplanowanej wcześniej gali charytatywnej Top Gear w London Roundhouse. Licytowano m.in. przejażdżkę z Clarksonem po słynnym torze wyścigowym programu w południowej Anglii.
Nie przewidziałem, że mnie tak załatwią, ale pojadę do Surrey i przejadę się po naszym torze raz jeszcze, zanim te pierdolone bydlaki mnie zwolnią - mówił Jeremy podczas konferencji prasowej. Pewnie się rozpłaczę, ale pierdolić to, działajmy! To był świetny program, ale BBC go spierdoliło.
Dodajmy, że wczoraj pod główną siedzibą BBC pojawił się... czołg, w którym siedział Stig, zamaskowany, znany na całym świecie tester aut występujący w Top Gear. Trzymał w rękach karton z milionem podpisów poparcia dla Clarksona od fanów domagających się jego przywrócenia do pracy. Petycja została przekazana władzom stacji, jednak nie wiadomo, czy to przysłuży się sprawie dziennikarza.