Jarosław Kuźniar chwalił się niedawno założeniem własnego biura podróży, które będzie zabierać klientów w oryginalne, egzotyczne czy niedostępne miejsca. W ubiegłym tygodniu wybrał się na Syberię, co mocno reklamował na swoich profilach w mediach społecznościowych. Pochwalił się też sposobem na "oszczędność", z którego śmieje się obecnie pół polskiego internetu, nie wyłączając kolegów i koleżanek Jarka z telewizji.
Na podróż z dzieckiem wcale nie jest trudno się spakować, nie trzeba brać wanienek, krzesełek i bóg wie, czego jeszcze. Fotelik samochodowy? Nie ma sensu - tłumaczył w rozmowie z Grazią. Do Kanady i USA nie braliśmy żadnych gadżetów. Pojechaliśmy do Walmartu, kupiliśmy wszystko, co było nam potrzebne, a pod koniec podróży wszystko oddaliśmy, mówiąc, że nam nie pasowało.
Taki sposób na zaoszczędzenie pieniędzy przez bardzo dobrze zarabiającego gwiazdora TVN wyśmiała Karolina Korwin-Piotrowska. Wpis oznaczyła hashtagiem "wszoku".
Trudno nie być w sumie w szoku - napisała. Prawa konsumenckie to jedna rzecz, ale ich wykorzystywanie w taki sposób... Jeśliby mieszkał w przyczepie i nie miał na chleb i mleko dla dziecka - Ok, jest biedny, musi kombinować, ale... nie jest biedny.
Tak trudno zrozumieć, że w podróży trzeba umieć sobie radzić? - odpowiedział Kuźniar krytykom na Facebooku. Nie kraść, nie niszczyć, żyć tak, jak pozwala prawo? Aż tyle.
Przy okazji, przypomnijmy, jak Jarek walczył ostatnio z "hejterem" - składając na niego donos: Kuźniar o "hejterze":"Wysłałem do jego firmy wiadomości i od jutra go tam nie będzie!"