Artykuły Wprost na temat Kamila Durczoka i przypadków molestowania seksualnego oraz mobbingu w TVN-ie zrobiły wielkie zamieszanie w świecie mediów. Trudno ocenić, jakie będą tego skutki. Na razie wewnętrzna komisja stacji zdradziła publicznie tylko tyle, ile chciała i uznała sprawę za "zamkniętą". Na wyniki prac Państwowej Inspekcji Pracy i prokuratury trzeba jeszcze poczekać. Durczok stracił pracę, ale nie został zwolniony dyscyplinarnie. Jego prawnik uważa, że to dla niego korzystne i liczy na to, że pomoże mu to w procesie z tygodnikiem. Jego byli pracownicy sugerują, że mógł dostać też pieniądze i to znacznie większe niż ludzie narażeni na "niepożądane zachowania".
Durczok, który ma zapewnione zaplecze finansowe, może się skupić na rozliczeniu z redakcją Wprost oraz dziennikarzami, którzy odważyli się napisać artykuły na jego temat. Pozwał ich już o pierwszy z nich, w którym nie padło nawet jego nazwisko. Ponieważ jednak wszyscy domyślili się, że chodzi o niego, swoje straty wycenił na 2 miliony złotych.
Redakcja Wprost przygotowuje się do walki w sądzie. Wydawca tygodnika, Michał Lisiecki zapewnia, że redakcja ma twarde dowody na poparcie swoich publikacji (zobacz: Wydawca "Wprost": "Decyzja o publikacji była słuszna. Są na to twarde dowody!"). Mimo to poczyniono pierwsze zmiany, które mają sprawić, by cykl wydawniczy nie ucierpiał z powodu procesów. Dziś ogłoszono zmianę na stanowisku naczelnego Wprost.
Dziś w segmencie mediów, jeśli możemy mówić o jakiejś stałości, to jest nią wyłącznie ciągła zmiana - powiedział Wirtualnym Mediom Lisiecki. Pracowałem z wieloma redaktorami naczelnymi i wiem, że nie każdy z nich miałby odwagę Latkowskiego, aby stawiać czoła naprawdę trudnym i ważnym tematom, których polskie media, a szczególnie media wydawane w Polsce przez zagraniczne koncerny, nie tylko nie podejmują, ale kierując się wyłącznie interesem ekonomicznym - świadomie ignorują.
Wydawca postanowił jednak, że Sylwester Latkowski przestanie pełnić funkcję redaktora naczelnego. Obiecuje, że zarówno jemu, jak i pozostałym dziennikarzom tygodnika zapewni wsparcie prawne w sporach dotyczących opublikowanych artykułów.
Na miejsce Latkowskiego Lisiecki powołał Tomasza Wróblewskiego, który wcześniej był m.in. redaktorem naczelnym Rzeczpospolitej. Stracił pracę po publikacji głośnego artkułu o "trotylu na wraku Tupolewa". Nowy redaktor naczelny przyjął stanowisko w oficjalnym komunikacie:
Po 15 latach wracam do Wprost z pełnym przekonaniem, że ta marka i ten zespół mogą tworzyć tygodnik z którym identyfikować będą się najbardziej przedsiębiorczy Polacy - wiecznie poszukujący i otwarci na świat.
Sylwester Latkowski na razie nie skomentował sprawy. Warto przypomnieć, że to również on opublikował we Wprost artykuły o Wojciechu Fibaku, który, jak się okazało, zajmuje się poznawaniem młodych "modelek" z bogatymi sponsorami. W rozmowie z dziennikarką chwalił się, że "to on poznał Kate Rozz z tym Francuzem". Dzięki temu wszyscy wiedzą dziś, kim naprawdę jest była żona Piotra Adamczyka.
Znani znajomi skompromitowanego sportowca do dziś milczą na temat tej afery. Na szczęście Internet o tym nie zapomniał. Warto pamiętać, że gdyby nie "Wprost być może nikt nigdy by o tym nie napisał.
Z okazji zmiany naczelnego Wprost przypomnijmy te artykuły: Dziennikarka o Fibaku: "BAŁAM SIĘ! DOTYKAŁ MNIE"