Izabela Skrybant, 74-letnia wokalistka Tercetu Egzotycznego, miała ostatnio problemy z sercem. Jak wyznała w Super Expressie, kazano jej zrobić tylko badania, a skończyło się operacją.
Wstawili mi rozrusznik w serce. Z minuty na minutę byłam na stole. Musiałam zrobić badanie Holtera rejestrujące pracę serca. Jak już przyjechałam do szpitala, by poznać wyniki, nie wypuszczono mnie z niego. Wszyscy się dziwili, że jeszcze żyję. Mogłam umrzeć. Już na następny dzień miałam operację - wspomina w tabloidzie.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. A nawet lepiej. Jak wyznaje wokalistka, dzięki rozrusznikowi może znów cieszyć się seksem.
Dzięki temu rozrusznikowi mam więcej energii, mogę pozwolić sobie na większą aktywność fizyczną, seks też i igraszki, dosłownie na wszystko. Życie mi się odmieniło, nie mam chandry, nie mam depresji, smutku - mówi w tabloidzie. Bardzo się bałam, jak to będzie wyglądać. Czy będę mogła koncertować, szaleć na scenie. Zdradzę, że już 4 dni po operacji miałam koncert. W piątek wypisano mnie do domu, a ja w niedzielę na ten koncert pojechałam. Choć lekarz nie był przychylny tej decyzji. W życiu z mojego powodu żaden koncert nie został odwołany. Ja bym wtedy dostała depresji i miałabym chandrę.