Liberia, obok Gwinei, Sierra Leone i Nigerii, jest jednym z największych ognisk trwającej wciąż epidemii gorączki krwotocznej, nazywanej popularnie wirusem Ebola. Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że liczba ofiar na dzień 21 marca wynosi ponad 10 tysięcy osób, z czego najwięcej, bo prawie 4300, właśnie w Liberii. Chociaż liczba zabitych spada, WHO podkreśla, że nie można jeszcze mówić o końcu epidemii. Walka z Ebolą utrudniona jest ze względu na złe warunki sanitarne panujące w krajach afrykańskich, ich specyfikę religijno-ludową oraz uprzedzenia wobec zagranicznego personelu medycznego.
Tymczasem do Liberii wybrał się... Orlando Bloom. Aktor jest ambasadorem dobrej woli UNICEF, który spotkał się w stolicy kraju, Monrovii, z tamtejszą młodzieżą i liderami organizacji pozarządowych.
Wszyscy, których tu poznałem, są zdeterminowani, żeby pokonać Ebolę i zacząć normalne życie - zapewnia w wydanym po powrocie oświadczeniu Bloom. Tutejsze społeczności znalazły się w centrum walki o pokonanie choroby i muszą być nadal mocno wspierane, żeby udało się osiągnąć całkowity brak kolejnych zarażeń.
Dodajmy, że WHO szacuje, iż epidemia Eboli ma szansę zakończyć się we wrześniu tego roku.