Cezary Pazura nie ma ostatnio zbyt wielu powodów do radości. Podobno tonie w długach, a jego nowy serial okazał się klapą. 3 miliony złotych, które ma zwrócić Instytutowi Sztuki Filmowej, zostały pożyczone na produkcję dwóch nieudanych filmów: Weekend i Sztos 2. Zobacz: "Puls Biznesu": Pazura ma 3 MILIONY ZŁOTYCH długu!
Z tego powodu Pazura wystawił na sprzedaż dom i narzekał w tabloidach, że nie ma czego zostawić dzieciom. Jak twierdzi Fakt, w branży plotkuje się, że winę za porażki aktora ponosi jego żona. Edyta Pazura pełni rolę menedżerki męża. Najwyraźniej nie do końca odnajduje się w tej roli.
Czarek też podobno tak myśli. Doszło nawet do tego, że poprosił o spotkanie swoją poprzednią żonę, Weronikę Marczuk. Ona jako menedżerka aktora radziła sobie znacznie lepiej. Za jej czasów Cezary odnosił największe sukcesy zawodowe. Niestety, gdy ich miłość się wypaliła, padło między nimi kilka gorzkich słów, ze "słynnym żałuję, że nosi moje nazwisko" na czele. To okrutne zdanie wypowiedział Czarek pod adresem Weroniki po aresztowaniu jej w kominiarce przez CBA. Zobacz: Czarek: "ŻAŁUJĘ, ŻE NOSI MOJE NAZWISKO!"
Poprosił Weronikę o spotkanie, choć nie rozmawiali ze sobą od lat - ujawnia w tabloidzie znajomy Cezarego. Była zszokowana, gdy zaproponował jej współpracę. Chciałby, żeby to ona poprowadziła jego karierę. Odrzuciła propozycję i dała jasno do zrozumienia, że nie chce mieć z nim nie wspólnego.
Cóż, chyba trudno się jej dziwić. Po aferze z aresztowaniem przez CBA musiała pozbyć się drugiego, znacznie popularniejszego członu swojego nazwiska, które zawdzięczała sławnemu byłemu mężowi.