Chociaż od wypadku AirBusa A320 niemieckich linii Germanwings minęło dopiero kilka dni, francuscy śledczy mają już pierwsze hipotezy dotyczące jego przyczyn. Maszyna lecąca z Barcelony z Dusseldorfu rozbiła się w Alpach, w okolicach miasteczka Meolans-Revel na terenie Francji, dlatego też to tamtejsza prokuratura zajmuje się wyjaśnieniem okoliczności katastrofy.
Dzięki szybkiemu odnalezieniu jednej z czarnych skrzynek, rejestrujących rozmowy w kabinie pilotów, eksperci dowiedzieli się, że wypadek nie był spowodowany tajemniczą usterką, lecz celowym działaniem drugiego pilota. 28-letni Niemiec, Andreas Lubitz, miał umyślnie rozbić samolot. Kiedy kapitan wyszedł do toalety, rozpoczął procedurę obniżania wysokości, a następnie skierował się na zbocze alpejskiej góry. Przez ostatnie osiem minut przed katastrofą kapitan próbował wejść do kabiny, m.in. uderzając w jej drzwi siekierą. Niestety, bezskutecznie. Zginęło 150 osób, większość pasażerów stanowili Hiszpanie i Niemcy.
Śledczy zastanawiają się teraz, co skłoniło Lubitza do takiego zachowania. Tradycyjnie, bliscy i współpracownicy nie zauważyli niczego niepokojącego w jego zachowaniu. Kochał latać, pilotem chciał zostać od dziecka. Okazało się jednak, że przez półtora roku leczył się psychiatrycznie - nie wiadomo, na co dokładnie, na pewno jednak nie była to depresja. W związku ze swoim stanem w dniu katastrofy powinien przebywać na zwolnieniu lekarskim, jednak dokument wystawiony przez lekarza podarł, a fakt jego istnienia zataił przed przełożonymi. Przed kilkoma miesiącami rozstał się z dziewczyną i w tym prokuratorzy upatrują przyczyn katastrofy.
Kobietą, która porzuciła Lubitza, jest 26-letnia stewardessa, przedstawiana jako Maria W. Jak donosi brytyjski Daily Mail, zdecydowała się na zakończenie związku, gdyż ukochany "ukrywał przed nią mroczne tajemnice" i "przerażał ją". W ubiegłym roku miał powiedzieć jej: Pewnego dnia dokonam czegoś, co zmieni cały system, a wtedy wszyscy poznają moje imię i zapamiętają je. Maria W. wspominała również, że Lubitzowi śniły się koszmary podczas których krzyczał: Spadamy! Spadamy!
Niemiecki tabloid Welt twierdzi z kolei, że śledczy dotarli do informacji mających dowodzić, iż poważną chorobą psychiczną, na którą cierpiał, był ciężki zespół wypalenia zawodowego, na który narażone są osoby pracujące w branżach o dużym poziomie stresu. Nieleczony prowadzić może do wyobcowania i napadów agresji wobec współpracowników i środowiska zawodowego. Lubitz miał być niezadowolony ze swojej pracy, kiepskiej płacy i dużych wymagań.
W miejscu katastrofy trwa obecnie poszukiwanie ciał ofiar, szczątków maszyny oraz drugiej czarnej skrzynki.