Anna Dymna w latach 70-tych uchodziła za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Ponieważ miała bardzo dobrą figurę, reżyserom zależało na tym, by w filmach pokazała trochę ciała, tak jak np. w Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny z 1982 roku.
64-letnia obecnie gwiazda wygląda trochę inaczej. Jednak, jak wyjaśnia w Super Expressie, ma ważniejsze sprawy na głowie. Od lat pomaga potrzebującym w swojej fundacji Mimo wszystko i to bez wątpienia absorbuje ją najbardziej.
Z tym wyglądem to jest tak, że ludzie widząc mnie w Janosiku, a potem na żywo, dziwią się, że ja mogę teraz tak wyglądać. Ale to nie są sprawy, którym poświęcam swój czas - komentuje aktorka.
Dymna wyznała przy okazji, że zdarza jej się słyszeć niemiłe uwagi czy nawet otrzymywać listy o treści "ty zapyziały misiu, nie żryj tyle".
Nie przejmuję się takimi rzeczami - zapewnia aktorka.