O filmie na temat życia i kariery Freddiego Mercury'ego mówi się od dawna. Chociaż w tym roku miną 24 lata od jego śmierci, wciąż nie udało się skompletować odpowiedniej ekipy, która podjęłaby się tego zadania. Problemów nastręczała nie tylko kwestia wyboru głównego aktora, ale również sprawy związane z produkcją i scenariuszem. Nie mogąc porozumieć się z pozostałymi członkami Queen z udziału w projekcie zrezygnował Sasha Baron Cohen. Jego miejsce zająć miał Daniel Radcliffe oraz Ben Whishaw. Zobacz: Ben Whishaw zagra Freddie'ego Mercury'ego!
Tymczasem sytuacja znów uległa zmianie. Menedżer zespołu, Jim Beach, ogłosił w piątek, że Cohen nie tylko wcieli się w postać legendarnego muzyka, ale napisze scenariusz, wyreżyseruje i wyprodukuje film biograficzny o Mercurym. Oznacza to, że najprawdopodobniej spodziewać możemy się obrazu kontrowersyjnego i ostrego, bo taką wizję przedstawienia życia gwiazdora miał podobno brytyjski aktor. To zresztą miało być właśnie powodem jego niezgody z Brianem Mayem i Rogerem Taylorem, którzy chcieli filmu łagodnego, dla widowni w każdym wieku.
Nie wiadomo, czy muzycy Queen ostatecznie zmienili zdanie, nie jest znana również nawet przybliżona data premiery. Wiadomo natomiast, że Cohen pominie najprawdopodobniej dzieciństwo gwiazdora spędzone na Zanzibarze i w Bombaju.
Wybór "Borata" wydaje się być trafiony o tyle, że faktycznie trudno znaleźć aktora bardziej podobnego fizycznie do Mercury'ego. Wybierzecie się do kin?