Odkąd TVP ogłosiła, że na tegoroczny konkurs Eurowizji wysyła Moniką Kuszyńską, co chwila ktoś komentuje, że to próba brania publiczności na litość. Najdalej w ocenach posunął się Tomasz Lubert, który zarzucił Monice promowanie się na niepełnosprawności. Zobacz: Lubert krytykuje wybór Kuszyńskiej na Eurowizję: "ZROBILI JEJ KRZYWDĘ!"
W rozmowie z magazynem Party Kuszyńska życzy mu i innym krytykom trochę więcej otwartości.
Jeśli chcemy być krajem europejskim, musimy skończyć z tak zaściankowym myśleniem, bo to jest dyskryminacja i prawdziwe ograniczenie - mówi w wywiadzie. Zapewniam, że na Europie nie robią wrażenia upośledzeni muzycy z Finlandii czy wokalistka na wózku inwalidzkim. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Jest wielu niepełnosprawnych ludzi, artystów i nikt nie poddaje w wątpliwość ich talentu. Bałam się charakteru tego festiwalu, który wielu ludziom kojarzy się z kolorowymi piórami i złym smakiem. Ale kiedy powiedziano mi, że tegorocznym hasłem Eurowizji jest "Budowanie mostów", zrozumiałam, że mogę potraktować ją jak wspaniałą platformę do budowania idei, które propaguję w Polsce.
Kuszyńska, która w wyniku wypadku samochodowego od 9 lat porusza się na wózku inwalidzkim, apeluje, by jej nie współczuć. Jak zapewnia, prowadzi szczęśliwsze życie niż wielu w pełni sprawnych ludzi.
Jasiek Mela powiedział mi kiedyś, że niepełnosprawność to stan umysłu. Jeżdżę samochodem, latam samolotem, podróżuję. No, może tylko nie chodzę po górach, choć bardzo za tym tęsknię - ujawnia w wywiadzie. Ale mam znajomych, którzy mimo niepełnosprawności uprawiają nawet sporty ekstremalne. Ograniczenia są w naszej głowie. Od kilku lat jestem permanentnie szczęśliwa i nie potrzebuję nic więcej.