Lindsay Lohan stara się udowodnić, że poważnie podchodzi do walki z nałogami. Niedawno została napiętnowana za "potknięcie" na drodze do trzeźwości - podczas imprezy Sylwestrowej na Capri piła szampana, prosto z butelki. Tyle widać na zdjęciach. Jednak jeden z jej ówczesnych partnerów (przypomnijmy, że aktorka zaliczyła aż trzech Włochów w ciągu doby) opowiedział mediom, że gwiazdka przez cały pobyt na wyspie nie stroniła od alkoholu i co wieczór piła drinki z wódką.
Po włoskich wakacjach Lohan ogłosiła, że postara się dotrzymać obietnic i nie będzie więcej pić. Ponownie zaczęła chodzić na spotkania Anonimowych Alkoholików. Jednak jej znajomi z grupy stwierdzili, że aktorka nudziła się na spotkaniu i poszła tam tylko na pokaz. Przypomnieli również, że Lindsay nigdy nie była zaangażowana w tę formę terapii; już jesienią zdarzało jej się opuszczać spotkania:
Wyglądała na znudzoną i zupełnie olewała to, co się działo. Owszem, przyszła na spotkanie, ale zupełnie jej na tym nie zależało. W ogóle nie brała udziału , nie angażowała się, przez cały czas wysyłała smsy. Myślimy, że przyszła tylko dlatego, żeby załagodzić złe wrażenie po swojej wpadce z szampanem.
Lohan nie ma obecnie dobrej sytuacji; długi aktorki rosną, nowych propozycji brak, a wytwórnia płytowa grozi jej rozwiązaniem kontraktu. Bieganie na spotkania AA ma przekonać ewentualnych pracodawców do zatrudnienia Lindsay. Póki co - bezskutecznie.