Anna Dymna w zeszłym roku wydała książkę o swoim życiu, napisaną wspólnie z Elżbietą Baniewicz. Na okładkę wybrała swój portret z czasów młodości. Pojawiły się podobno głosy, że skoro tak chętnie deklaruje, że nie przeszkadza jej obecny wygląd, to dlaczego dała stare zdjęcie.
Aktorka tłumaczyła się z tego u Kuby Wojewódzkiego:
Te wszystkie okładki, to, co jest zewnętrzne, to nie jest ważne. Liczą się inne rzeczy. To jest śliczne zdjęcie, patrz, ile lat trzeba pracować, żeby z takiej twarzy zrobić taką jak mam teraz. Do 34. roku życia byłam taka szczuplutka. To dar od Boga, niezasłużony zresztą. W ciąży przytyłam 30 kilo, miałam problemy hormonalne. Miałam wiec 35 lat i byłam już taka grubsza. Ludzie do mnie pisali listy: "Nie żryj tyle, ty zapyziały misiu", mam te listy do tej pory. Wymyśliłam sobie, że oni to tak z sympatii. Jak zaczynasz robić jakieś rzeczy, to ludzie zwykle zaczynają cię nienawidzić i opluwać, bo sami nie robią nic, a mnie nawet lubią. Na ulicy czasem słyszę: o Jezu, pani Dymna, to pani jeszcze żyje? Albo: co się z pani zrobiło, kiedyś była pani taka ładna. Popatrz na te zdjęcia, popatrz na mnie teraz, to dla ludzi jest szok.
Wojewódzki stwierdził, że świetnie ją rozumie.
- Mi ostatnio dziecko powiedziało, że jestem brzydki jak tył lodówki. Nie wiem, jak wygląda tył lodówki, bałem się zajrzeć. A pani była najlepszą laską w Polsce, mogła pani mieć każdego.
- Ja nie miałam tego świadomości - odpowiedziała aktorka. Mnie nigdy nie interesowało posiadanie kochanków. No weź, z obcym facetem? Olbrychski mówi, że mnie podrywał? To ja nawet nie zauważyłam.
Zobaczcie, jak kiedyś wyglądała: