Całym światem wstrząsnęła informacja o kolejnej katastrofie lotniczej. Tym razem w Alpach rozbił się airbus niemieckich linii Germanwings. Dzięki odnalezieniu czarnej skrzynki francuska policja poznała przyczynę katastrofy. Spowodował ją drugi pilot, Andreas Lubitz, który zaryglował się sam w kokpicie i skierował samolot w stronę zbocza góry. W wyniku zderzenia zginęło 150 osób, w tym 18 dzieci.
Policja dowiedziała się, że Niemiec leczył się psychiatrycznie, a niedługo przed doprowadzeniem do katastrofy rozstał się z dziewczyną. Pojawiają się poważne wątpliwości, czy mężczyzna powinien w ogóle być dopuszczony przez firmę do sterów samolotu. Na nagraniu z czarnych skrzynek słychać jego spokojny, miarowy oddech, gdy zaczął obniżać lot i kierować samolot na zbocze góry. Dopiero w ostatnich sekundach słychać krzyki przerażonych pasażerów.
Szczątki samolotu oraz ciała porozrzucane zostały na olbrzymiej przestrzeni. Ekipy poszukiwawcze przeczesywały teren kawałek po kawałku używając także grabi. Poszukiwania zaowocowały kolejnym znaleziskiem, które pomoże rzucić nowe światło na całą sprawę. Wśród szczątków znaleziono nośnik cyfrowy, na którym najprawdopodobniej jeden z pasażerów nagrał film z ostatnich chwil airbusa.
Według niemieckiego tabloidu Bild film został zabezpieczony jako ważny dowód w prowadzonym śledztwie. Nośnik jest w stanie nienaruszonym. Według pisma Paris Match nagranie zostało uchwycone telefonem komórkowym, a obraz jest bardzo poruszony i niewyraźny. Ponoć trudno jest rozpoznać konkretne osoby. Nie ulega jednak wątpliwości, że nagranie jest autentyczne.
Film z telefonu potwierdził to, co biegli ustalili na podstawie zapisów ze skrzynek. Pasażerowie dostrzegli, że znaleźli się w beznadziejnej sytuacji i wpadli w panikę. Słychać krzyki i wołania o pomoc w kilku językach. Potwierdziło się także podejrzenie, że kapitan samolotu próbował dostać się do kabiny uderzając w drzwi ciężkim narzędziem: toporkiem strażackim, gaśnicą lub butlą tlenową.
Po katastrofie Lufthansa przyznała, że Lubitz zgłaszał w pracy, że chorował na depresję. Linia lotnicza postanowiła współpracować z policją i przekazała jej wszelkie materiały dokumentujące przebieg choroby pilota. Firma podkreśla jednak, że mężczyzna przeszedł pomyślnie wszystkie badania.