Wczoraj po południu media obiegła informacja o śmierci 48-letniego Roberta Leszczyńskiego, dziennikarza i krytyka muzycznego, który zdobył popularność w jury programu Idol. W oficjalnym oświadczeniu podano, że przyczyną śmierci dziennikarza była niezdiagnozowana cukrzyca.
Nagła śmierć Leszczyńskiego poruszyła Michała Witkowskiego, który poświęcił Leszczyńskiemu długi wpis na swoim blogu. Wspomina, że Robert był jego przyjacielem i niestety nie dbał o zdrowie, zbyt dużo pił i brał narkotyki.
Robert Leszczyński nie żyje. Dzwoniłem do niego niedawno, bo gdzieś gdzieś mi zniknął z życia, a ja nie lubię, kiedy tacy ludzie znikają. Przecież przez dwa lata byliśmy sąsiadami, niemal "w szlafroku" schodziłem do niego. Na youtube party, na snucie planów... Opisałem go z całą sympatią w "Margot". Lubił otaczać się znanymi ciotkami, Nowakiem, mną, Jacykowem, nie było w Tobie cienia homofobii. Byłeś chyba jedynym znanym mi heterykiem, który trochę żałował, że nie jest gejem - pisze Witkowski.
Zapraszałeś mnie na sushi po czym zamawiałeś i zjadałeś "zestaw dla trojga". Ale wiem, że byłeś niespełniony. Po "Idolu" inni wkręcili się na stałe do telewizji, a Ty właściwie prowadziłeś już tylko dżoby i syciłeś się podziwem panienek z prowincji. Nie zakręciłeś się - jak Wojewódzki - wciąż snułeś jakieś plany, chciałeś wydać powieść, chciałeś zaistnieć w polityce. Powieść miała być o Twoim pokoleniu, o rockendrollu i nie była dobra. W polityce też nie wyszło. Piłeś.
Nie raz odprowadzałem Cię z taksówki do domu, a właściwie wynosiłem Twoje zwłoki do eleganckiego apartamentu z dyżurką i wielkim akwarium. Ale czy pijany, czy trzeźwy zawsze byłeś tym uśmiechniętym, serdecznym "chłopakiem z Olecka na Mazurach". To Ty jako pierwszy uczyłeś mnie pozowania na ściankach ("pamiętaj, od lewej przez środeczek do prawej"), tlenienia włosów i trzymania pałeczek do sushi. Nie wiem, co powiedziałbym nad Twoim grobem. Na pewno interesowałoby Cię, czy o Twojej śmierci jest dużo na portalach. Jest.
Strasznie mi smutno, Robi. Wiem, że nigdy nie dbałeś o zdrowie, chlałeś, ćpałeś i mówiłeś, że chcesz umrzeć młodo, wiem, że gdybyś wraz ze mną mógł oglądać "recepcję" Twojej śmierci na portalach, to byś stroił sobie żarty, wymyślałbyś dla mnie odjechaną stylówę na Twój pogrzeb... A najbardziej śmiałbyś się z tej "niezdiagnozowanej cukrzycy" i pytałbyś, od kiedy to się tak nazywa...
Ale mi jest smutno. Ryczałem całą noc. Pierwszy raz zobaczyłem w mediach czarno-białe zdjęcie kogoś, kto przynajmniej w pewnym okresie był bez dwóch zdań moim przyjacielem. (...) Pa, Robert, wszyscy Cię kochaliśmy.PS. Czy wiesz, że już w sieci pojawiły się zdjęcia woreczka z białym proszkiem i podpisem "niezdiagnozowana cukrzyca"? Podobałoby Ci się to, podesłałbyś mi na privie, na fejsie z ikonką “wywalony język".