Po tym, jak komisja TVN w oszczędnym komunikacie ujawniła "trzy przypadki niewłaściwego zachowania", z pracą w stacji w trybie natychmiastowym pożegnał się Kamil Durczok. Wiadomo już, że jego odejście nie odbiło się negatywie na oglądalności Faktów. Wręcz przeciwnie. Zobacz:"Fakty" bez Kamila Durczoka mają 4 MILIONY widzów!
Tymczasem w Sądzie Okręgowym w Warszawie złożony został drugi pozew przeciwko tygodnikowi Wprost. Dotyczy on artykułu Kamil Durczok. Fakty po "Faktach", w którym dziennikarze ujawnili kulisy swojego śledztwa na temat mobbingu i molestowania w TVN-ie. Tam po raz pierwszy oficjalnie pojawiło się nazwisko Durczoka oraz historia byłej już pracownicy stacji, która po odrzuceniu uporczywych "zalotów" swojego szefa miała być przez niego traktowana tak źle, że przed wyjściem do pracy wymiotowała z nerwów... Zobacz: Była dziennikarka "Faktów" TVN: "Przed dyżurami Z NERWÓW PŁAKAŁAM i WYMIOTOWAŁAM"
Bezrobotny dziennikarz domaga się od Wprost, byłego redaktora naczelnego i dwójki dziennikarzy, który współtworzyli reportaż aż... 7 milionów złotych. Właściciel tygodnika zapewnia, że zarówno Sylwester Latkowski, jak i pozwani Michał Majewski oraz Olga Wasilewska, mogą liczyć na pomoc prawną.
Zgodnie z wcześniejszą deklaracją, wydawca jest gotowy udzielać ochrony prawnej byłemu naczelnemu i dziennikarzom "Wprost" - zapewnia w rozmowie z Wirtualnymi Mediami Anna Pawłowska-Pojawa, rzecznik prasowa PMPG Polskie Media, właściciela tygodnika. Uważamy takie działanie za oczywiste i dobrą praktykę, która powinna obowiązywać w branży.
Mecenas Jacek Dubois, jeden z najdroższych polskich adwokatów deklaruje, że to jeszcze nie koniec pozwów.
Pracujemy nad nimi. Kolejne działanie prawne zostanie wykonane za około dwa tygodnie - zapowiada.
Nadal nic nie wiadomo o ewentualnych pozwach Durczoka przeciw tygodnikowi Newsweek, który również ujawnił przerażające kulisy pracy w jego zespole. Przypomnijmy: Pracownik o Durczoku: "Pycha posunięta do granic absurdu! CZOŁGAŁ LUDZI, UPOKARZAŁ"