Jako oficjalną przyczynę śmierci 48-letniego Roberta Leszczyńskiego podano "niezdiagnozowaną cukrzycę". Dziennikarz w środę został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu. Oficjalny komunikat głosi, że zapadł w śpiączkę cukrzycową, z której już się nie wybudził. Przyjaciel dziennikarza, pisarz Michał Witkowski, wątpi w prawdziwość tej informacji. Sugeruje nawet, że sam Robert bardzo by się z niej uśmiał.
Okazuje się, że wątpliwości ma także prokuratura. Jak ujawnia w Super Expressie rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, ruszyło śledztwo w sprawie okoliczności śmierci Leszczyńskiego.
Wszczęliśmy śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci dziennikarza - informuje Przemysław Nowak. Prokuratura zleciła już sekcję zwłok, która ma wyjaśnić, co spowodowało zgon mężczyzny oraz pozwoli ustalić, czy do jego śmierci mógł się ktoś przyczynić. Zostało także zlecone sporządzenie opinii toksykologicznej na obecność substancji odurzających.
Taka wątpliwość pojawia się często w internetowych komentarzach. Również Witkowski zasugerował, że dziennikarz dużo pił, brał narkotyki. Wspomina, że nie raz zdarzało mu się "wynosić jego zwłoki z taksówki do eleganckiego apartamentu".