Prawie 2 lata po wysłaniu Agnieszki Kotulanki na przymusowy urlop, wydaje się, że aktorka sięgnęła już dna. Zerwała kontakty z rodziną i przyjaciółmi, wychodzi z domu podobno tylko po alkohol. Jak donosiły tabloidy, czasem można ją spotkać przy osiedlowym śmietniku.
Ekipa Klanu zapewnia, że nie miała pojęcia o tym, że sytuacja jest tak poważna. Jednak informator tygodnika Twoje Imperium ujawnia, że od dawna wszyscy wiedzieli, że aktorka popija. Można było jej pomóc znacznie wcześniej. Jednak póki była przydatna na planie, producenci ignorowali problem.
Początkowo rzeczywiście nikt nie podejrzewał, że to problem alkoholowy. Agnieszka przychodziła smutna, zła, niewyspana - wspomina źródło tabloidu. Z nikim nie chciała rozmawiać, ale nadal profesjonalnie podchodziła do pracy. To trwało jakiś czas. Ale potem do złego humoru doszedł zapach alkoholu. Była wstawiona, ale grała. Zdarzało się, że miała flaszkę przy sobie, ale wtedy wciąż wywiązywała się ze swoich zadań, więc produkcja przymykała oko. Ale w końcu zaczęła kłaść dni zdjęciowe. Mówiono, że jest chora, ale wszyscy domyślaliśmy się, że jest w ciągu. Pod koniec umawiała się, ale nie przychodziła i nie było z nią kontaktu.
Czyli gdyby wysłano ją na odwyk wcześniej, mogłaby wyzdrowieć? To jednak skomplikowałoby pracę ekipie.
Już za późno na zwykłą rozmowę - ocenia informator tabloidu. Jej są niezbędni bliscy, ale odcięła się od nich, więc nie wiem,czy może na nich liczyć. Nie poprę zbiórki pieniędzy, bo ona je przepije. Najwyższy czas na pomoc specjalisty i normalny odwyk. Najgorsze jest to, że tak naprawdę nie wiadomo, czy z tego wyjdzie. Przecież ludzie potrafią zapić się na śmierć. Mam nadzieję, że tak nie będzie w jej przypadku.