Katarzyna Skrzynecka 6 lat temu licytowała się z były mężem o to, komu bardzie zależy na tym, by zapomnieć o nieudanym małżeństwie. W odpowiedzi na wyznanie Zbigniewa Urbańskiego, że stara się o kościelne unieważnienie, ogłosiła, że ona sama znacznie wcześniej, jako pierwsza złożyła dokumenty. Zobacz: Skrzynecka: "Ja pierwsza chciałam rozwodu kościelnego!"
W tym wypadku jednak pośpiech wiele nie zmienił. Po 6 latach nadal nic nie wiadomo.
Sprawa toczy się w swoim dziwnym trybie już szósty rok - żaliła się w wywiadzie. Procedura uznania nieważności byłego kościelnego małżeństwa w prawie kanonicznym trwa bardzo długo.
Zarówno Skrzynecka jak i Urbański zawarli już nowe związki i mają dzieci.
Katarzyna ujawnia, że czas trochę zaleczył dawne rany i teraz już jej tak bardzo nie zależy.
Nie jest to na szczęście temat, który spędzałby sen z powiek mnie i mojemu mężowi Marcinowi - wyznała w wywiadzie. Jeśli kiedyś weźmiemy ślub kościelny, to miło. Najważniejsze, że mamy szczęśliwą rodzinę, zdrowie i siebie nawzajem. Dziękuję losowi za każdy kolejny dobry dzień i za tysiące codziennych drobiazgów, składających się na jego koloryt.