Robert Leszczyński 1 kwietnia został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu. Ciało dziennikarza znalazła siostra, która przyszła w odwiedziny, zaniepokojona jego kilkudniowym milczeniem. Oficjalną przyczyną śmierci jest niezdiagnozowana cukrzyca. Wstępnie podano, że Leszczyński zapadł w śpiączkę cukrzycową, z której już się nie obudził. Przyjaciel zmarłego, pisarz Michał Witkowski, napisał, że Robert bardzo by się uśmiał z takiego wyjaśnienia. W show biznesie od dawna nie było tajemnicą, że dziennikarz ma słabość do używek, w tym narkotyków.
Nie raz odprowadzałem Cię z taksówki do domu, a właściwie wynosiłem Twoje zwłoki do eleganckiego apartamentu z dyżurką i wielkim akwarium - napisał. Wiem, że nigdy nie dbałeś o zdrowie, chlałeś, ćpałeś i mówiłeś, że chcesz umrzeć młodo.
Warszawska prokuratura postanowiła wszcząć śledztwo.
Postępowanie jest w toku. To dosyć standardowa sytuacja w momencie, gdy zgon następuje więcej niż 24 godziny przed przyjazdem pogotowia - wyjaśnia rzecznik Prokuratury Okręgowej Przemysław Nowak. W takiej sytuacji medycy mają obowiązek poinformować prokuraturę, a prokuratura, jeśli przyczyna zgonu nie jest jasna, standardowo wszczyna postępowanie celem ustalenia, co było przyczyną nieumyślnego spowodowania zgonu.
Oprócz sekcji zwłok zostaną także wykonane badania toksykologiczne krwi zmarłego. Pozwolą one określić, czy Leszczyński znajdował się pod wpływem leków lub narkotyków.
Na ich wyniki czeka się nawet kilka tygodni - uprzedza rzecznik prokuratury.