Agnieszka Kotulanka w niespełna dwa lata po wysłaniu jej na przymusowy urlop, stoczyła się do takiego stopnia, że - jak komentowały osoby z jej otoczenia - planuje "zapić się na śmierć". Aktorka zerwała kontakty ze wszystkimi, którzy chcieli jej pomóc. Jednego z przyjaciół wyrzuciła za drzwi, gdy odmówił jej pieniędzy na alkohol. Nawet specjaliści nie są pewni, czy jest jeszcze dla niej jakakolwiek szansa.
Jak przypomina tygodnik Rewia, aktorka nie zawsze miała problem z alkoholem. Przez wiele lat piła okazjonalnie, jak większość ludzi. Sytuacja zmieniła się w 2005 roku, gdy rozpadł się jej związek z Pawłem Wawrzeckim.
Przez wiele lat żyli w nieformalnym związku. Paradoksalnie ich miłość wypaliła się po śmierci żony aktora, gdy mogli być parą już także oficjalnie. Kotulanka i Wawrzecki nie mogli pogodzić się z klęską ich związku. Podjęli więc jeszcze jedną próbę. Niestety, nieudaną. Wawrzecki w 2009 roku poślubił amerykańską milionerkę dr Izabelę Roman. Kotulanka po rozstaniu nie ułożyła sobie życia.
Nie pogodziła się z tym. Ta miłość wciąż w niej głęboko tkwi - mówi w tabloidzie znajomy aktorki. Nie potrafi otworzyć się na nowe uczucie.
Kiedy dzieci aktorki dorosły i wyprowadziły się z domu, Kotulanka zaczęła częściej zaglądać do kieliszka, którym już wcześniej leczyła złamane rozstaniem serce. Póki jeszcze chodziła do pracy, jakoś trzymała fason. Kiedy producenci odesłali ją do domu, sytuacja zaczęła się szybko pogarszać. Czy można było pomóc jej wcześniej?