Od września ubiegłego roku Marek Bukowski zapewnia, że 7,75 grama marihuany, które policja znalazła w jego samochodzie, zostały podrzucone, a on sam miał "zostać wrobiony". Nie tłumaczył jednak, kto chciał mu w ten sposób zaszkodzić. Na początku tygodnia sprawa Bukowskiego została umorzona, więc aktor zaczął walkę o swoje dobre imię. Przypomnijmy: Sprawa Bukowskiego umorzona! Ktoś podrzucił mu narkotyki?
Aktor wystosował na Facebooku specjalne oświadczenie, w którym wyjaśnia, dlaczego przez ostatnie kilka miesięcy nie był zbyt wylewny. Bukowski chciał poddać się procedurom koniecznym do rozwiązania sprawy. Podziękował także prawnikom, a przy okazji stwierdził, że "trudno mu pojąć postępowanie niektórych osób i mediów":
Działania podjęte wobec mojej rodziny przekroczyły wszelkie dopuszczalne normy oraz były bezprecedensowym przejawem chamstwa, degrengolady moralnej oraz zwykłego skurwysyństwa - napisał Bukowski. Dziękuję wszystkim, którzy byli ze mną i nie poddali się presji ANONIMOWYCH enuncjacji prasowych czyli zwykłych donosów. (...) Dość słów, czas na czyny.
Nie ma chyba na myśli "skurwysyństwa" Vivy.