Teresa Lipowska od pierwszego odcinka M jak miłość wciela się w role seniorki rodu Mostowiaków, Barbarę. W tym roku aktorka obchodzi 65-lecie swojej kariery artystycznej. Z tej okazji udzielił Super Expressowi wywiadu, w którym wyznaje, że ma już dość grania dobrotliwych emerytek.
Ciągle mam niedosyt. Gdy w "M jak miłość" przerysuję coś na nie, to mają do mnie pretensje, że daną scenę zagrałam za mocno - żali się w tabloidzie. Mówią mi, że nie mogę tak grać. Mam ciepły charakter, psychikę i dlatego dostaję takie role. Mam nadzieję, że będę mogła zagrać jeszcze jakąś czarownicę. Mam niedosyt ciekawych rzeczy, które mogłabym zagrać. W dalszym ciągu chcę grać w tym serialu. Natomiast ciągle proszę panią scenarzystkę, żeby dawała mi ciekawsze wątki. Ja rozumiem, że ona ma od tego młodych aktorów, ale ja bym chciała zaskakiwać, żeby coś zrobić na przekór, żebym nie była tą ciepłą, podającą szarlotkę babcią głaszczącą po buzi. Chciałabym, żeby ta postać nie była taka do końca idealna. Ta stara baba mogłaby się na tyle wtrącić, żeby np. zrobić komuś przykrość. Jak na razie robię same przyjemności.
Na razie nie wygląda na to, by scenarzyści dali się namówić. Widzowie za bardzo polubili taką serdeczną Barbarę.
Przypomnijmy, że serialowy mąż Lipowskiej, Witold Pyrkosz, ma już ponoć dość swojej roli. Zobacz: Pyrkosz ma dość M jak miłość! "W ogóle nie uczy się już scenariusza"