Agata Młynarska niedawno przekroczyła 50-tkę. W rozmowie z Vivą zapewnia, że po 40-tce życie wcale się nie kończy, jak nadal sądzi wiele osób. Z tej okazji wyznała także, że ma dystans do siebie i nie zamierza wpaść w pułapkę młodego wyglądu.
Te refleksje ilustruje sesja, w której Agata, z jeszcze bardziej wygładzoną twarzą, pozuje eksponując nogi i dekolt.
Przypomnijmy: 50-letnia Młynarska w pończochach na okładce "Vivy"!
Gdybym miała wskazać moich najfajniejszych 10 lat to będzie dekada między 40-tką a 50-tką - wyznaje prezenterka. To był rzeczywiście fantastyczny dla mnie czas.
Niestety, jak ujawnia Agata, w telewizji nie wszyscy to rozumieją. Dziennikarka narzeka na podwójne standardy i zróżnicowane wymagania wobec kobiet i mężczyzn, pracujących w show biznesie.
W TVP po 17 latach pracy usłyszałam, że mój czas się skończył - wspomina w wywiadzie. I, co ciekawe, powiedział to facet, który nie grzeszył dorobkiem telewizyjnym, w zdrowym wyglądzie przeszkadzała mu ciąża gastronomiczna, ale bardzo był z siebie zadowolony.
Ostatecznie ta rozmowa, chociaż z pewnością niezbyt miła, okazała się zbawienna dla kariery Młynarskiej. Z TVP odeszła do Polsatu, gdzie zajęła się produkcja telewizyjną. Po latach przypomniała sobie o niej telewizja publiczna i zaproponowała prowadzenie programu Świat się kręci, mimo że Agata była już sporo starsza. W wywiadzie zapewnia, że nie zamierza na siłę się odmładzać, ale lubi słuchać komplementów. Zwłaszcza w pracy.
Mam dwie przybrane córki, mam też synową. Przepiękne dziewczyny. Żałosne by było, gdybym chciała się zbliżać w stylu i wyglądzie do nich. Pomagam sobie mezoterapią. Fajnie pięknie wyglądać, ale łatwo może stać się to pułapką. Trzeba mieć dystans do siebie i się tym bawić - wyznaje Młynarska.
Przez moment poczułam się starsza - mam już 50 lat. To dużo. Już nigdy nie powiem o sobie "dziewczyna". Przez 3 lata nagrywaliśmy we Włoszech "Światowe rekordy Guinnessa". Tam zrozumiałam, że kobieta, która ma czterdzieści kilka lat jest wow, sam kwiat. Włosi mówili: "Bella bionda, bella principesa, nostra Agata bellissima". Od razu chciało się żyć. W Polsce nie oczekuj, że kolega z pracy ci powie: "Ach, przepiękna Agato, jak miło cię widzieć, chodź, napijemy się kawy" i "jakie ty masz piękne nogi".
Może to i lepiej. Jak wykazało ostatnio śledztwo w redakcji Faktów, nie wszyscy podzielają entuzjazm Agaty jeśli chodzi o komplementy w pracy.