Przyjazd Kardashianek do Armenii, kraju ich przodków, stało się narodowym wydarzeniem. Kim i Khloe w towarzystwie Kanye Westa i małej North podejmowani są z honorami należnymi głowom obcego, bogatego państwa. Ich bezpieczeństwa na ulicach pilnują kordony policji. Celebrytki też dbają o to, żeby wyglądać prowokująco, kolorowo i przede wszystkim bogato, kontrastując się z dość szarym otoczeniem. Wszystko oczywiście jest filmowane i staje się częścią ich reality show.
Wczoraj Kardashianki zabrały Kanye i North do domu ich przodków. Okazało się, że miejsce jest śmietniskiem. Na podwórzu wśród gołych drzew porozrzucane były suche gałęzie, beczki, żelastwo i śmieci. Mury i ściany budynków wykonano z szarych, nieotynkowanych cegieł. Kanye przez cały czas robił żonie i córce zdjęcia na tle gruzowiska.
Kardashianki odwiedziły także kościół Najświętszej Marii Panny w rodzinnym Giumri, gdzie postanowili zapalić świeczki. Kim mogła się przekonać, że pomimo podjęcia z honorami, w kraju jej przodków panują inne zasady. Celebrytka weszła w konflikt z lokalnym biskupem, Mikajelem Adżapagianem, który zdecydowanie sprzeciwił się, żeby ochrona celebrytki nie wpuszczała wiernych do kościoła podczas jej obecności.