Tak bardzo chcieliśmy wierzyć, że Ania Bosak jest inna niż zakłamane, sztuczne polskie gwiazdki. Niestety, część jej koleżanek z liceum wspomina ją jako zapatrzoną w siebie egoistkę. Podobno nawet... "użyła" swojego brata, by podlizać się dyrektorowi. Zaprosiła go na pogadankę w stylu... Damięckiego!
Serce nam się kraje. To nie może być prawda. Mamy nadzieję, że Ania i Marcin są lepsi niż "Sygnet" i jego siostra Matylda. Szukamy szybko wytłumaczenia... Przynajmniej nie wzięła za to pieniędzy!
Cały ten szum wokół jej postaci w klimacie "jaka ona wspaniała" jedynie powoduje niesmak u osób, które znają ją z codziennego życia - mówi koleżanka Ani ze szkoły. Z waszych artykułów wynika, ze Ania jest zarówno piękna (Miss Gracji 2007) jak i inteligentna (bo w końcu ukończyła dobre liceum), jednak w rzeczywistości nie wszystko wyglądało tak pięknie. Miała bardzo duże problemy w nauce. Miała pały z matmy, chemii i niemieckiego. Musiała aż zmienić drugi język, którego się uczyła, na rosyjski. Co ciekawe, lekcje prowadził nasz dyrektor. Ania, aby mu się podlizać, zaprosiła do szkoły swojego brata na taką pogadankę o jego życiu i rodzinie. To było żenujące - Marcin i ona siedzieli naprzeciw siebie i opowiadali o sobie, a cała szkoła musiała się temu przyglądać.
Od tamtej pory stała się oczkiem w głowie dyrektora. Chcąc wspomóc swoją zacną absolwentkę, plakatował całą szkołę, nakłaniając uczniów do wysyłania na nią SMS-ów. Może liczył na to, że chociaż pomacha mu z telewizora?
Wprost śmiesznym wydała mi się odpowiedź na pytanie Wojewódzkiego, czy ma parcie na szkło - zaprzeczyła. Wszyscy w szkole wiedzieli, że w piątki nie spotka się Anki na korytarzu - robiła w jakimś programie rozrywkowym za hostessę noszącą walizki z numerkami. Anka była też jedną z tancerek w programie, który Herbuś i Piróg prowadzili w MTV.
Podczas trwania programu wśród moich znajomych często wywiązywały się dyskusje o tym, czy wysłać na nią SMS-a, czy nie. Koniec końców nikt tego nie robił.
Pamiętam jak jeszcze w pierwszej klasie liceum, stałam za nią w kolejce do klubu na połowinki - nigdy chyba nie słyszałam tylu przekleństw z ust dziewczyny, palącej i plującej. Ona zawsze miała tendencje do robienia wokół siebie wielkiego szumu.
Oczywiście jej znajoma zebrała tylko niemiłe wspomnienia o Ani. Tym się pocieszamy. Ale i tak zrobiło nam się przykro. Liczyliśmy na to, że przynajmniej jedna gwiazda, którą polubiliśmy nie okaże się sztuczna, udająca w telewizji kogoś innego. Ciężko nam będzie zapomnieć zwłaszcza o tej szkolnej pogadance i postawieniu się ponad kolegami.