Janusz Korwin-Mikke, kandydujący obecnie na urząd prezydenta RP, był wczoraj gościem Kuby Wojewódzkiego. Nakreślił tam plany na swoją kadencję.
Kiedy zostanę prezydentem, zrobię wszystko, żeby nas wyrzucili z Unii - obiecał wyborcom. Tam siedzą niewolnicy poprawności politycznej. Jeśli ja nie mogę zdecydować, czy szczepić dziecko, czy nie, zapinać pasy, czy nie, to jestem niewolnikiem. Każdy młody chłopiec powinien mieć broń. Proszę nie mówić, że się pozabijają. Na ogół jak się strzelają to jacyś gangsterzy, wiec tym lepiej, jak się pozabijają. Gdyby przed wojną każdy Żyd miał pistolet to nie byłoby Holocaustu. Zresztą proszę się nie martwić, bo pierwsza ustawa, jaką zaproponuję, to będzie przywrócenie kary śmierci.
Oprócz tego Korwin-Mikke planuje likwidację podatku dochodowego. Chociaż, jak przyznał, "jakieś podatki muszą być", choćby na utrzymanie stanowiska, na które kandyduje.
Czyli będą wysokie - przepowiedział Wojewódzki. Pan jest bogaty, prawda? Ja przy panu jestem tylko zamożny.
Korwin-Mikke wydaje się przekonany o swojej wygranej. Powołuje się na analogię do wyborów prezydenckich sprzed 25 lat, kiedy w drugiej turze rywalizowali Stan Tymiński i Lech Wałęsa.
Prawie na pewno nie przegram. Pan Tymiński początkowo miał 2 procent poparcia, ja mam 6. Dlatego on zajął drugie miejsce, a ja wygram w drugiej turze - wyjaśnił.
Przy okazji, na wyraźną prośbę Wojewódzkiego, zadeklarował, że nie jest wrogiem kobiet, które chce pozbawić prawa wyborczego.
Ja kocham kobiety, zresztą są tego skutki - zadeklarował, odnosząc się do swojej sytuacji rodzinnej czyli dwóch żon, kochanki i ośmiorga dzieci. Kocham kilka kobiet naraz, to jest naturalne. Kobiety są bardzo mądre, w testach inteligencji wypadają oczywiście gorzej. Odróżnijmy mądrość od inteligencji. Ja jestem i mądry i inteligentny.