Warszawska prokuratura ogłosiła wczoraj, że zakończono śledztwo w sprawie molestowania oraz mobbingu, do jakich miało dochodzić w redakcji Faktów TVN. Mimo że nawet tzw. "wewnętrzne śledztwo" stacji wykazało przypadki "niepożądanych zachowań" wobec pracownic dziennikarza, śledczy uznali, że "nie zostały wypełnione znamiona żadnego czynu zabronionego". Zobacz: Prokuratura o molestowaniu w TVN: "Nie zostały wypełnione znamiona czynu zabronionego"
Do znamion przestępstwa z art. 199 kk należy skutek w postaci doprowadzenie innej osoby do obcowania płciowego lub do poddania się innej czynności seksualnej (przez nadużycie stosunku zależności) - tłumaczy rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej. W niniejszej sprawie żadne z powyższych znamion nie zostało realizowane.
Co musiałoby więc zostać jeszcze "zrealizowane", żeby prokuratura zajęła się na poważnie tą sprawą?
Pokrzywdzone mają prawo złożyć zażalenie na decyzję prokuratury do sądu rejonowego - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską znany karnista, profesor Stefański. Decyzja prokuratury nie oznacza wcale, że w przyszłości śledztwo nie zostanie wznowione. Byli i obecni pracownicy TVN-u będą musieli jednak sami dochodzić swoich praw.
Pokrzywdzone mają prawo złożyć zażalenie na decyzję prokuratury do sądu rejonowego. Jeżeli pojawiłyby się jakieś nowe wątki, ten sam prokurator może podjąć śledztwo i prowadzić je dalej. Dobra osobiste są chronione również cywilnie. Oczywiście z wyrokiem skazującym byłoby łatwiej, bo on wiąże sąd cywilny. Wtedy sąd nie ustalałby już czy doszło do molestowania, tylko zadecydowałby o wysokości odszkodowania.
W praktyce oznacza to, że to pokrzywdzeni będą musieli udowodnić czy doszło do zabronionego czynu. Przypominamy, że komisja TVN wysłuchała relacji 37 byłych i obecnych pracowników i na tej postawie ustaliła, że trzy osoby zostały narażone na "niepożądane zachowania włącznie z mobbingiem i molestowaniem seksualnym". Po takim wyniku śledztwa Kamil Durczok odszedł natychmiast z redakcji Faktów.
Zobacz też: Marianna Durczok: "Chcieli wymusić na mnie decyzję siłą! Zdarzył się telefon od ważnej osoby z telewizji"