Hubert Urbański postanowił wytłumaczyć się wreszcie ze swojego odejścia z TVN-u. Wybrał sobie do tego celu jakże poważne czasopismo "branżowe" - Galę. Robi to bardzo enigmantycznie, jednak zostawił nam kilka wskazówek, dzięki którym możemy się domyśleć o co (a właściwie - o kogo) poszło.
Odszedłem, bo różnie rozumieliśmy kształt wzajemnych relacji zawodowych. Wątku finansowego tam w ogóle nie było - zapewnia Urbański.
Wiele razy zadawałem sobie pytanie, czy słusznie sprowokowałem konflikt. Czy jestem przewrażliwiony, czy było o co walczyć? Z perspektywy czasu wiem, że miałem rację. (...) Osiągneliśmy kompromis, wracam na wizję, ale różnica poglądów pozostaje - mówi, zręcznie wymigując się od odpowiedzi wprost. Na dobrą sprawę niczego nie wyjaśnił. Podgrzał tylko ciekawość czytelników - tak jakby zależało mu na tym, żeby ludzie pytali, o co i z kim się pokłócił.
Dalej jednak co nieco wyjaśnia:
Poszło o poziom kontaktów między ludźmi. O to, w jaki sposób osoby, które ze sobą na co dzień pracują, traktują się nawzajem. Jak się do siebie odnoszą, jakim językiem do siebie mówią, czy się ze sobą liczą.
Czy na Huberta ktoś krzyczał w pracy? Przeklinał i wyzywał go? O kogo może chodzić? Pierwszą osobą, jaka przychodzi na myśl jest znany z ciężkiego charakteru (i bardzo lubiany przez nas za szczerość) dyrektor programowy TVN - Edward Miszczak. To on jest autorem słynnej "zasady Miszczaka", według której w TVN-ie podwyżki dostają tylko osoby, które nie potrzebują pieniędzy. Naprawdę cenimy Edwarda za to, jak popsuł humor wszystkim zatrudnionym przez siebie gwiazdom z dużymi kredytami do spłacenia, formułując taką myśl w wywiadzie dla kolorowego magazynu.
Czy to Edward Miszczak wyzywał Huberta? Nie szanował go? Czym mu się naraził?
Odpowiadając na następne pytanie, Urbański opowiada jakąś pozornie wyrwaną z kontekstu historyjkę, w której pada: [Ci ludzie] byli zwyczajnie zagonieni, myślami uciekali gdzie indziej. Może od rana opieprzał ich szef idiota?
Fakt jest niezaprzeczalny - Urbański opowiadając o relacjach w TVN-ie pomyślał o "szefie idiocie", który go "opieprzał". Szefem Huberta był i jest Edward Miszczak. Czy to o niego chodzi? Czym go skrzywdził?