Kilka tygodni temu Beata Kozidrak wyprowadziła się z domu i zamieszkała u córki. Nie wiadomo dokładnie, co było powodem tej decyzji. Podobno piosenkarka chciała odpocząć od męża, z którym w zeszłym roku świętowała 35. rocznicę ślubu. Pojawiły się pogłoski, że Andrzej Pietras, kierujący przez te wszystkie lata karierą żony, za bardzo ingerował w materiał, który przygotowała na nową płytę. Spory artystyczne to jedno, ale też Kozidrak nigdy nie wypierała się, że jej małżeństwo należy do burzliwych. Znajomi pary twierdzili, że piosenkarka i jej mąż potrafią kłócić się "jak włoskie małżeństwo", a rozłąka tylko wzmocni ich miłość.
Rzeczywiście, wygląda na to, że Beata osiągnęła swój cel. Pietras początkowo próbował przebłagać ją w Fakcie obietnicą sfinansowania filmu o niej. Przyrzekł jej nawet główną rolę...
To jednak nie poskutkowało. Beata wciąż jest wobec niego chłodna.
Ostro się pokłócili, ale to nie pierwsza taka sytuacja - uspokaja osoba z otoczenia pary. Oboje są bardzo temperamentni, często się spierają. Andrzej zabiega o jej względy, przeprasza, błaga o wybaczenie. Ona jeszcze trzyma się twardo ale w końcu mu wybaczy, jak zawsze.
Oprócz długoletniego stażu małżonków trzymają przy sobie również pieniądze. Ze względów finansowych rozwód im się nie opłaca, a wojna w sądzie mogłaby być wyniszczająca dla obu stron. Kozidrak od lat nie kontroluje swoich własnych kontraktów, bo wszystkimi sprawami zawodowymi zajmuje się jej mąż.
Podział tego majątku to byłaby walka, jakiej nie było w Polsce - ocenia informator tabloidu. On jest agentem i menedżerem Bajmu, finanse są skomplikowane, mają wiele nieruchomości. Beata jest przerażona wizją takiej rozprawy.