Jacek Kurski wytrwale bronił przed żoną swojego majątku. W czasie sprawy rozwodowej wykazał nawet, że znacząco zbiedniał pełniąc funkcję europosła. Być może to jedyny taki przypadek w historii Unii Europejskiej. Jego koledzy odłożyli w tym czasie nawet po 1,5 miliona złotych.
Ostatecznie, żeby udobruchać Jarosława Kaczyńskiego, który jest ponoć bardzo wyczulony na skandale rodzinne, dogadał się z żoną. Obiecał płacić zasądzone alimenty na 8-letniego syna. Jak jednak donosi Fakt, była to tylko deklaracja na pokaz.
Były europoseł przekroczył granice przyzwoitości i przekreślił swoje szanse - i u żony i u prezesa - donosi tabloid. Od miesięcy nie płaci alimentów. Najpierw złożył wniosek o wymeldowanie z domu starszego syna Antoniego, a grudniu 2014 roku przestał łożyć na swoje najmłodsze dziecko! Jest to tym bardziej bulwersujące, że na brak pieniędzy polityk nie może narzekać.
Przez pięć lat zasiadania w Parlamencie Europejskim inkasował około 25 tysięcy złotych miesięcznie! - przypomina tabloid. A jakby tego było mało, na koniec pracy w Brukseli dostał odprawę – od połowy 2014 roku przez kolejnych pięć miesięcy na konto wpływały mu pieniądze z europarlamentu – w sumie ok. 125 tysięcy złotych. Były europoseł został zobligowany przez sąd do płacenia alimentów. Od wielu miesięcy ich nie płaci, za to chętnie fotografuje się, jak spędza wolny czas z synem.
Jak to w polityce.