Na początku kwietnia zakończył się trwający od dwóch lat proces o majątek Violetty Villas, która zmarła 5 grudnia 2011 roku. Jedynym spadkobiercą został jej syn, Krzysztof Gospodarek. Tym samym "opiekunka" gwiazdy, Elżbieta B., która nakłoniła ją do wydziedziczenia syna i przepisania wszystkiego na nią, została z niczym.
Prawie z niczym zostanie także Gospodarek, gdyż po latach procesów po dawnym majątku Villas mało co zostało. Winę za to ponosi ta sama Elżbieta B., którą widziano, jak całymi torbami wynosi z domu rzeczy zmarłej artystki.
Przeciwko Elżbiecie B. toczyło się jeszcze inne postępowanie. Jego pierwszy etap rozstrzygnął się w listopadzie zeszłego roku, kiedy sąd pierwszej instancji uznał, że oskarżona nie udzieliła pomocy chorej Villas. Jednocześnie uniewinnił ją od zarzutu psychicznego znęcania się nad artystką od stycznia 2009 roku aż do jej śmierci.
Po odwołaniu sprawa przeszła do sądu wyższej instancji. Sąd okręgowy w Świdnicy podtrzymał wyrok skazujący za nieudzielenie pomocy Villas, co mogło przyczynić do jej śmierci. Elżbieta B. za karę spędzi 10 miesięcy w więzieniu. Jednocześnie sąd wrócił do sprawy psychicznego znęcania się nad gwiazdą.
Prokuratura zarzuca Elżbiecie B., że przez lata izolowała Villas fizycznie oraz psychicznie od rodziny i otoczenia zaszczepiając lęk przed światem zewnętrznym. Doszło wręcz do tego, że zamykała ją w zimnym pokoju nie zostawiając jedzenia. Co więcej, miała zmuszać gwiazdę do picia alkoholu oraz zaniedbywała jej higienę.
Według sądu Elżbieta B. nie udzieliła pomocy chorej piosenkarce, która cierpiała na powikłania po złamaniu nogi. Nadal nie stwierdzono, jaka była bezpośrednia przyczyna jej śmierci. Prawdopodobnie było to zapalenie płuc lub zator w płucach.
Po ostatniej rozprawie dotyczącej spadku Elżbieta B. nie zmieniła swojej postawy. Publicznie ogłosiła, że nie uzna wyroku sądu i nie odda kluczy do domu Villas jej synowi. Czy tym razem będzie inaczej?