Mirosław Szpilewski początkowo zgodził się z żoną, Joanną Moro, że po sukcesie serialu o Annie German trzeba kuć żelazo póki gorące. Bez wielkiego entuzjazmu, ale jednak przystał na jej udział w Tańcu z gwiazdami, chociaż w domu została dwójka małych dzieci. Myślał jednak, że po programie trochę się uspokoi. Jednak Moro po Tańcu z gwiazdami znów wyjechała do Rosji, żeby grać w serialu Talianka, a po powrocie do Polski rozpoczęła pracę na planie Blondynki. Zobacz: Mąż nie chce, by WYJEŻDŻAŁA DO ROSJI!
Mąż ma już tego trochę dość, bo chciałby od czasu do czasu zająć się także swoją pracą. Z zawodu jest inżynierem.
Tłumaczy jej, że nie powinna poświęcać domu dla kariery. Myślał, że po "Tańcu z gwiazdami" wszystko wróci do normy, ale stało się wręcz odwrotnie. Wszystkie obowiązki rodzicielskie i domowe spadły na niego - potwierdza znajomy pary w rozmowie z Faktem. Często się sprzeczają. Ona mu wygarnia, że zarabia ciężkie pieniądze dla dobra rodziny, on punktuje, że pieniądze to nie wszystko.
Przypomnijmy, że poprzednio medialne doniesienia o kryzysie w małżeństwie Joanny zaowocowały kilkoma wspólnymi publicznymi wystąpieniami i całowaniem pod okiem fotoreporterów. Jak będzie tym razem?
Zobacz: Mąż całuje Moro... (ZDJĘCIA)