Jolanta Kwaśniewska pojawiła się na okładce najnowszej Gali. Milionerka z wygładzoną twarzą deklaruje, że "zamierza się pięknie zestarzeć". Przy okazji chwali się, że już dowiedziała się, ile wynosi średnia emerytura w Polsce i że jednak może nie wystarczyć na urlop w Alpach. Była pierwsza dama wyznała też, że doskonale orientuje się w sytuacji emerytów, bo sama w młodości zaznała biedy. Było tak ciężko, że wraz z rodziną musiała żywić się owocami morza. W Gali chwali się, że doszła do wprawy w robieniu "kalmarów a la flaczki", a w mieszkaniu były tylko dwa materace, sznurek, służący za szafę i meble ogrodowe. Od tych romantycznych czasów Jola dorobiła się z mężem fortuny. W jaki sposób? To nie do końca jasne.
Jak ujawnia w Fakcie znajomy rodziny, Jola trochę ubarwiła swoje wspomnienia.
Olek był redaktorem naczelnym "itd". Za dwie jego pensje można było kupić meble swarzędzkie, pamiętam, bo sam takie kupowałem - wspomina kolega Kwaśniewskiego. A mieszkanie mieli dobrze urządzone, Jola przesadza i to mocno.
Jak przypomina tabloid, w latach 80-tych Kwaśniewscy mieszkali na luksusowym, jak na ówczesne warunki, "resortowym osiedlu" dla komunistów, gdzie przydział dostawali tylko ludzie związani z władzą. Ich mieszkanie, położone przy ul. Wiktorii Wiedeńskiej, liczyło 83 m2. Współczujemy.
W 1984 roku Jolanta zaczęła pracować w firmie polonijnej, gdzie bardzo dobrze zarabiała, zaś Kwaśniewski został ministrem. W 1989 zasiadł po stronie rządowej przy Okrągłym Stole, a sześć lat później, w rytm discopolowego Ole, Olek został prezydentem.