Hanna Lis cztery lata temu pochowała ojca, komunistycznego dziennikarza, Waldemara Kedaja, z którym była bardzo związana. Niedawno jej mama przeżyła wylew, który na szczęście nie pociągnął za sobą poważnych konsekwencji. Nic więc dziwnego, że podchodzi bardzo poważnie do problemów zdrowotnych męża, który zasłabł podczas maratonu.
W niedzielne popołudnie zadzwonili do niej organizatorzy maratonu w Rotterdamie, informując, że jej mąż zasłabł po ukończeniu wyścigu i trafił do szpitala - wspomina znajomy Lisów w rozmowie z Na żywo. Była przerażona. Chciała od razu lecieć do Tomka, ale on odwiódł ją od tego pomysłu.
Do tej pory nie jest jasne, co było przyczyną zasłabnięcia. Znajomi Lisów nieoficjalnie przyznają, że Tomasz cierpli na kamicę nerkową, a maraton doprowadził do odwodnienia organizmu.
W każdym razie, bez względu na powód kłopotów, Hanna obiecała, że się nim zajmie i nie pozwoli mu na razie na uprawianie sportu.
Zapowiedziała mężowi, że osobiście dopilnuje, by zadbał o zdrowie - mówi informator tabloidu. Biegać w maratonach pozwoli mu dopiero wtedy, gdy będzie miał dobre wyniki badań.
Trzymamy kciuki.