Tomek Kammel naprawdę myśli tylko o własnej wygodzie. Fakt wyśledził go w warszawskiej kawiarni w towarzystwie kobiety. Pili kawę i rozmawiali. Potem poszli na parking podziemny, gdzie były prezenter zaparkował swój samochód. Kammel otworzył bagażnik, wyjął z niego dużych rozmiarów karton, wręczył swojej znajomej, po czym wsiadł i odjechał, pozostawiając kobietę samą, z wielką paką w objęciach. Czy to problem (nawet dla tak zniewieściałego faceta) pomóc kobiecie zanieść karton do samochodu?
Musiał on sporo ważyć, bo znajoma Kammela miała problemy z utrzymaniem go. Szczególnie, że miała już torebkę na ramieniu i aktówkę w ręku.
A pan Tomasz? Zamiast pomóc kobiecie, pewnie w tym czasie słuchał sobie muzyczki w swoim ślicznym samochodzie - pisze z naganą tabloid.
Nie rozumiemy - czego wymagacie od faceta, który zostawił bez pomocy swoją żyjącą w nędzy matkę?