Sara Boruc, odkąd producenci Shopping Queen podziękowali jej za współpracę i do drugiej edycji zaprosili Joanną Horodyńską, ciągle próbuje zrozumieć, co się właściwie stało. Po namyśle doszła do wniosku, że jej zwolnienie z pracy nie miało nic wspólnego z uwagami o tym, że "900 złotych to mało pieniążków" lub na temat wyższości kobiet ubierających się za pieniądze mężów nad takimi, które same na siebie zarabiają.
W Maglu towarzyskim Sara wyjaśniła, że to był spisek.
Obrazili się na mnie, no nie chciałam iść do "Tańca z gwiazdami" - wyznała żona piłkarza. Do tego programu mam podejście bardzo negatywne. Dla mnie to jest głupi program. Tam idą sławne osoby, więc zastanawiam się, jako jest cel tego show? Po co się tam pchać, świecić dupą, za przeproszeniem? Nawet jakby mi zapłacili 5 milionów złotych to jak to sobie wyobrażasz, mam zostawić dwójkę dzieci i męża?
W rozmowie z producentami Sara wyceniła się trochę niżej - na 700 tysięcy złotych. Niestety, Polsat nie był zainteresowany. Pewnie dlatego uznała, że program jest głupi.