Marta Kaczyńska rok temu uległa argumentom stryja, że jej rozwód w przededniu wyborów do Parlamentu Europejskiego może zaszkodzić partii. Zgodziła się przełożyć rozprawę. W tym roku jednak znowu są wybory, a formalności wciąż się przeciągają. Data kolejnej rozprawy została wyznaczona na wczoraj.
Niestety, jak donosi Fakt, nikt się na niej nie stawił. Oprócz dziennikarzy.
Do sprawy Marcina Dubienieckiego i Marty Kaczyńskiej - wywoływała protokolantka, ale oprócz zgromadzonych na korytarzu dziennikarzy, nikt jej nie odpowiadał. Wkrótce na wokandzie pojawił się krzyżyk, oznaczający, że sąd ma już dość czekania.
Sąd zawiesił postępowanie ze względu na niestawiennictwo stron - potwierdza w tabloidzie rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gdańsku, Tomasz Adamski. Nie ma wyznaczonego kolejnego terminu.
W tym samym czasie w Warszawie odbywała się konferencja prasowa prezesa PiS. Jarosław Kaczyński, zapytany przez dziennikarzy odpowiedział, żeby nie zajmować się sprawą rozwodu jego bratanicy. Jak się okazało, rzeczywiście nie ma czym.
Wszystko wskazuje na to, że znów z rozwodem Kaczyńskiej z Dubienieckim wygrała polityka - komentuje tabloid. Taka decyzja na ostatniej prostej kampanii prezydenckiej, dla mogłaby być dla wielu konserwatywnych wyborców po prostu nie do przyjęcia. Zwłaszcza że to nie pierwszy rozwód bratanicy Jarosława Kaczyńskiego.
Czy naprawdę ktoś zagłosowałby inaczej z powodu jej kolejnego rozwodu? Wyborcom chyba raczej by ulżyło, że Marta nie jest już z Dubienieckim.
Przypomnijmy, że ma już podobno nowego narzeczonego: Kaczyńska chce znów wyjść za mąż!
