Zaledwie tydzień temu Miss Wielkopolski Maja Nizio postanowiła ujawnić kulisy konkursu piękności. Zrobiła to, gdy tylko przestał obowiązywać ją kontrakt podpisany z organizatorami wyborów, zabraniający jej wypowiadania się publicznie na temat konkursu. W zaistniałych okolicznościach nie musiała jednak czekać. Nie można zakazać dziewczynie żadną umową mówić o tym, że jakiś "sponsor" chciał ją molestować. Wydaje się, że ta afera jest początkiem końca tego typu "konkursów piękności" i ich organizatorów, którzy wciąż myślą, że wszystko im wolno.
Nizio zamieściła na swoim Facebooku długi wpis, w którym zdradziła, że nagrodą za "zwycięstwo" okazała się wycieczka ze sponsorem do Hiszpanii. Ponieważ z niej zrezygnowała, wysłano ją do Międzyzdrojów, gdzie w pokoju także czekał na nią "sponsor".
Newsweek w okładkowym artykule Korona za seks dotarł do innych uczestniczek konkursu, które potwierdziły wersję Nizio. Okazało się, że wiele dziewczyn jest zmuszana do "prezentowania się w klubach", a obleśni znajomi organizatorów dobijają się do ich pokojów w hotelach. Zobacz: Uczestniczki konkursów piękności: "Organizator nie funduje ciuchów, tylko alkohol. 14-LATKI STRASZNIE WYMIOTOWAŁY
Jaka była odpowiedź oskarżonych? Oczywiście chamska i wulgarna. Przypomnijmy:
W świetle tych informacji zarząd Nowa Scena, wykonawca Ogólnopolskiego Konkursu Pienności Miss Polski, ogłosił właśnie, że czasowo (!) odbiera licencję na organizowanie wyborów wykonawcy z Wielkopolski. Dowiadujemy się, że decyzję podjęto z powodu "doniesień medialnych, które mogą doprowadzić do obniżenia prestiżu konkursu regionalnego".
"Mogą doprowadzić"? I na pewno tylko regionalnego? Myślicie, że ktokolwiek wierzy jeszcze w "prestiż" takich konkursów, a tytuł "Miss Polski" będzie jeszcze dla kogokolwiek powodem do dumy?