Doda i jej aktualny ukochany, Emil Haidar, dużo wspólnie podróżują. Ostatnio postanowili wybrać się na weekend do Rzymu, gdzie Haidar miał się Rabczewskiej oświadczyć. Niestety, pożar na tamtejszym lotnisku skutecznie pokrzyżował mu plany. Dokładniej zaś atak furii, w który wpadła jego przyszła narzeczona.
W czwartkowe popołudnie para z szerokimi uśmiechami pojawiła się na warszawskim lotnisku, skąd mieli lecieć do Włoch. Dobry humor gwiazdy zepsuła informacja o tym, że na rzymskim lotnisku Fiumicino wybuchł pożar i wszystkie loty są odwołane. Wtedy się zaczęło - relacjonuje Fakt. Nie jest tajemnicą, że Doda nie znosi, gdy coś idzie nie po jej myśli.
Rabczewska zasypała Haidara pretensjami i żądała od niego, by natychmiast znalazł jakieś rozwiązanie. Widocznie mu się nie udało, bo obrażona zamówiła sobie taksówkę i... odjechała z lotniska. Sama. Na szczęście, kiedy tylko loty do Rzymu zostały wznowione, Dodzie minął zły humor i następnego dnia wyleciała z Emilem do Włoch.
Jak niedawno tłumaczyli jej znajomi, Doda dba o ciągłe podtrzymywanie "temperatury" w związku przy pomocy awantur. Podobno jest przekonana, że tak jest "seksowniej". Zobacz: "Każdy jej związek polegał na awanturach. Ona uważa, że to jej dodaje seksapilu"