W piątek fanów Marcina Gortata zaskoczył wywiad, jakiego udzielił jego przyrodni brat Robert. Chłopak stwierdził w rozmowie z Faktem, że koszykarz nie jest wcale tak rodzinny i sympatyczny, na jakiego kreuje się w mediach. Gortat odsłonił kulisy życia prywatnego sportowca, który podpisał kontrakt wart 60 milionów dolarów. Marcin przeprowadził się do wielkiej willi i zajął kolekcjonowaniem luksusowych aut.
Niestety, Robert Gortat wypomniał mu, że tych pieniędzy nie wystarczyło mu na pomoc dla chorego ojca, medalisty olimpijskiego w boksie Janusza. Co więcej, nie oddał mu nawet pieniędzy, które kiedyś od niego pożyczył.
Teraz wywiad postanowiła skomentować w Fakcie jego matka, Alicja:
Gdy przeczytałam tę rozmowę, byłam w szoku. Nikt nie zna całej prawdy lepiej niż ja. Robert wypowiada stek bzdur. Marcin nie skomentował jego wymyślonych zarzutów i pokazał wielką klasę. Nie chciał mu robić przykrości. Januszowi nie dzieje się żadna krzywda. On jest zabezpieczony finansowo do końca życia, chociaż ostatnio bardzo mocno podupadł na zdrowiu.
Matka nie skomentowała jednak słów ojca, który przyznał, że Marcin rzeczywiście nie oddał mu pieniędzy:
Marcin obiecał mi wiele rzeczy, w tym również samochód, ale to było takie gadanie - wspomina Janusz Gortat. W przeszłości wspierałem go finansowo, ale nie były to jakieś ogromne kwoty. Wiadomo, że 20 tysięcy dolarów to dla niego żaden wydatek. Co sądzę o tatuażu z moją podobizną? Może zrobił to trochę dla szpanu.
Komu wierzycie - matce, czy ojcu?
Przypomnijmy: Brat Gortata oskarża w "Fakcie": "Zarabia miliony, a NIE ODDAŁ PIENIĘDZY OJCU! To MEDIA GO WYKREOWAŁY na człowieka bez skazy"