Podczas wczorajszej rozprawy biegły toksykolog ostatecznie pogrążył linię obrony Dariusza K. Oskarżony szedł w zaparte, że podczas wypadku, w którym zginęła 63-letnia Ewa J., nie był pod wpływem substancji odurzających. Przyznał się do zażywania narkotyków, ale zapewniał, że stało się to poprzedniego dnia. Ma to szczególne znaczenie w tym procesie - polskie prawo zakłada bowiem, że jeśli kierowca wyjeżdża na drogę pijany albo naćpany, to liczy się z tym, że może kogoś zabić. W takich sytuacjach nie ma mowy o wyroku w zawieszeniu. Dariuszowi K za śmiertelne potrącenie przechodzącej po pasach kobiety grozi do 12 lat więzienia.
Celebyryta bronił się, zapewniając, że w dniu wypadku niczego nie zażywał. Swoją drogą musiał chyba wiedzieć, że istnieją skuteczne sposoby, by to ustalić, a kłamstwo na ten temat jeszcze bardziej go pogrąży.
Wczoraj w warszawskim sądzie biegły toksykolog ostatecznie rozwiał nadzieje Dariusza K. na niższy wyrok.
Nie jest możliwe, by oskarżony zażywał kokainę dnia poprzedniego i ona utrzymywała się we krwi 24 godziny - wyjaśnił Zbigniew Wawer. Czas połowicznego zaniku we krwi to jest od 0,7 do 1,5 godziny. Po 3- 4 godzinach stężenie substancji, które wykryto w organizmie oskarżonego, jest nieosiągalne po zażyciu dawki 8-34 mg, przy założeniu, że jest to przyjęcie jednorazowe.
Oprócz kokainy, w organizmie oskarżonego wykryto także ślady po zażyciu antydepresantów.
Z mojej pracy zawodowej mogę powiedzieć, że najdłuższy okres, po jakim były wykrywalne śladowe ilości metabolitów, to było 10 godzin - wyjaśnił biegły sądowy. Ilość oznaczonych aktywnych i nieaktywnych metabolitów u oskarżonego wskazuje na dość częste spożywanie. To nie jest pojedyncza dawka.
Dla prokuratora to bardzo dobra wiadomość.
Przesłuchiwana policjantka potwierdziła, że oskarżony nie chciał oddać krwi do badania - ujawnia prokurator Urszula Jasik-Turowska. Dopiero po ok. 4 godzinach się na to zdecydował. Biegły kategorycznie stwierdził, że oskarżony był pod wpływem narkotyków. W tej sytuacji panu Dariuszowi K. grozi 12 lat pozbawienia wolności.
Przypomnijmy, że podczas pierwszej rozprawy Dariusz próbował zrzucić winę za wypadek... na swoją byłą żonę. To przez nią miał zażywać środki antydepresyjne. Zobacz: Dariusz K. OBWINIA GÓRNIAK: "Robiła wszystko, co mogła, by poróżnić mnie z synem!"