Wczorajsza debata przed drugą turą wyborów prezydenckich wywołała sporo emocji. Bronisław Komorowski i Andrzej Duda rozmawiali o polityce zagranicznej, problemach społecznych i gospodarczych oraz polskiej obronności. Zaskoczył z pewnością fakt, że ospały i prowadzący mało ciekawą kampanię urzędujący prezydent zaatakował swojego kontrkandydata, wytykając mu wieloletnie blokowanie etatu na Uniwersytecie Jagiellońskim czy niejasności w sprawie SKOK-ów. Na pierwszy rzut oka widać, że sztabowcy przez ostatnie kilka dni pracowali z nim bardzo intensywnie - nowy styl Komorowskiego przypisuje się byłemu posłowi Prawa i Sprawiedliwości, Michałowi Kamińskiemu.
Debatę komentowali również celebryci. Marcin Meller napisał, że wypowiedzi prezydenta "były bardziej okrutne niż gdyby Przemysław Saleta obijał uczestników Małych Gigantów", a on sam "ma przyszłość w MMA":
Ja cię kręcę, to było bardziej okrutne niż gdyby Przemysław Saleta obijał uczestników "Małych Gigantów". Nie wiem czego dosypali Bronkowi do kawy, ale zmasakrował biednego Dudę tak, że temu tylko coraz bardziej spadający, przyklejony do twarzy uśmiech został i głupia mina - skomentował Meller na Facebooku. W pewnym momencie bałem się, że się rozpłacze i zrobiło mi się go tak bardzo żal. Moja teoria jest taka, że Bronka na gwałt obudzili ze snu długiego i się na maksa wkurzył, co ja doskonale rozumiem, bo jak mnie budzą, to wszyscy bliscy wiedzą, że bez kija nie podchodź. Tak czy siak, to się kwalifikuje na sprawę sądową o przemoc wobec intelektualnie bezbronnych. W normalnych warunkach Bronek miałby po tej debacie wygrane wybory, a ja przegrałbym stówę, o którą założyłem się z Mikołajem Lizutem, że Duda wygra wybory. Ale to jest Polska, wkurw na Platformę kosmicznych rozmiarów, więc wszystko jeszcze możliwe. A Bronek nawet jak przegra, to ma wielką przyszłość w MMA.
Andrzej Saramonowicz wytknął Dudzie sztuczny uśmiech i personalne ataki na Komorowskiego:
Nie od dziś wiadomo, że wygrywa się uśmiechem. Jeśli Komorowski wygra, to uśmiechem Dudy. Rany boskie, dawno nie widziałem takiego cynizmu w grymasie, który ma sugerować ciepło wewnętrzne - napisał. Najbardziej niesmaczna rzecz, którą zrobił w debacie Andrzej Duda. W pewnym momencie zwrócił się do Bronisława Komorowskiego w te słowa: "(...) świętej pamięci prezydent Lech Kaczyński, po którego śmierci został pan prezydentem". W tym zdaniu była niewypowiedziana, ale wyraźna sugestia, że Komorowski jest beneficjentem śmierci Lecha Kaczyńskiego. Tymczasem Bronisław Komorowski został prezydentem, wygrywając z Jarosławem Kaczyńskim w wyborach.
Andrzej Duda powiedział jedno zdanie, które mnie przeraziło, umykające ekspertom, których podsłuchuję, pisząc te słowa: "Dla mnie moje słowa to świętość". No, niezła mitomania. Jest się czego bać - dodał scenarzysta.
Z kolei Kayah była znacznie bardziej oszczędna w słowach: _**Brawo panie Prezydencie**_ - napisała. PS. Pamiętajcie ,że to moje zdanie i się całkowicie z nim zgadzam :) Bo... mogę!
Głos w sprawie debaty zabrała również Edyta Herbuś, która co prawda jej nie oglądała, ale podsumowała ją takim memem:
A Wy, oglądaliście wczorajszą debatę? Komorowski wybudził się z zimowego snu i ma szansę zatrzeć fatalne wrażenie po wypowiedziach o kredycie na mieszkanie czy dobrodziejstwa emigracji?
Przypomnijmy: Żona Komorowskiego: "Emigracja to nie dramat, to SZANSA"
Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się w najbliższą niedzielę. Kolejna debata pomiędzy kandydatami - w najbliższy czwartek w TVN24.