Takiego przyjęcia Matthew McConaughey, który ostatnio zbierał same pochwały, chyba się nie spodziewał. Tymczasem po projekcji najnowszego filmu z jego udziałem pt. _**The Sea of Trees**_ zamiast gromkich braw wybrzmiały gwizdy i długie buczenie. Tak publiczność Festiwalu w Cannes wyraziła swoją dezaprobatę dla filmu, który jest ponoć dramatycznie nudny i kiczowaty.
Czyżby dobra passa aktora właśnie się skończyła? Do tej pory wszystkie projekty, w które angażował się McConaughey obsypywane były nagrodami i przyjmowane z zachwytem. Dość wspomnieć brawurową rolę chorego na AIDS w _**Witaj w klubie**_ (za którą dostał Oscara) czy kreację w serialu Detektyw. Tym razem też miał być sukces, bo przecież reżyserem The Sea of Trees jest Gus Van Sant, uważany za papieża kina niezależnego. A jednak recenzje krytyków, które ukazały się na świeżo po projekcji, nie były lepsze od reakcji widzów.
Film opowiada historię Amerykanina, który podróżuje Japonii, by u podnóża Góry Fuji, w tzw. Lesie Samobójców, odebrać sobie życie. Tam spotyka Japończyka, którego przywiódł do lasu ten sam zamiar. Obaj rozpoczynają podróż w głąb siebie...
The Sea of Trees, w którym zagrała także Naomi Watts, otrzymał 0% pozytywnych recenzji w popularnym portalu Rotten Tomatoes. Krytycy pisali o nim, że jest "rozwlekły, nudny i dla nikogo". I jeszcze, że "powiela najgorsze stereotypy kulturowe" i zamiast głębi przemyśleń oferuje "duchowe płycizny w stylu Paulo Coelho".
Cóż, nie jest to specjalnie zachęcająca recenzja. Nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy film dystrybuowany w Polsce.