Paweł Królikowski tydzień temu został przewieziony do szpitala z niepokojącymi objawami. Znajomi aktora uspokajali, że to tylko powikłanie po anginie. Niestety, jak donosi tygodnik Rewia, sprawa okazała się znacznie poważniejsza. Tabloid twierdzi, że u aktora wykryto tętniaka.
Wielu chorych dożywa z tętniakiem sędziwego wieku i umiera z innego powodu - wyjaśnia neurochirurg prof. Mirosław Ząbek. O tym, że go mają, do niedawna pacjenci dowiadywali się, kiedy pękał. Dziś, przy odpowiednim trybie życia i pod kontrolą lekarską, można bez interwencji chirurgicznej żyć długo i aktywnie.
Niestety tryb życia Królikowskiego daleki był od zdrowego.
Dwie paczki dziennie wypalał na pewno, do późnej nocy pił mocną kawę - ujawnia znajomy aktora. O zdrowej diecie trudno mówić, kiedy żyje się na walizkach. Teraz jednak będzie musiał pomyśleć o sobie o zmianach.
Jak donosi tabloid, wypływowi przyjaciele aktora po znajomości załatwili mu operację.
Na szczęście Paweł Królikowski ma przyjaciół, którzy pospieszyli mu z pomocą, by skontaktować jego żonę z najwybitniejszymi lekarzami specjalizującymi się w usuwaniu tętniaków - pisze tygodnik. I aktora zastosowano najnowocześniejsze metody, wiec obyło się bez trepanacji czaszki.
Królikowski szybko wraca do zdrowia, a od operacji podobno nie zapalił ani jednego papierosa.