Wyszła z niego ta polska żółć - jak powiedziałaby Weronika Pazura. Okazuje się, że Michał Piróg lubi wyżywać się na słabych psychicznie, młodych dziewczynach (bo na chłopakach mniej). Podczas castingu do drugiej edycji You Can Dance w Gdańsku zachował się tak, że brak nam słów (NAM!):
To 17-letnia dziewczyna z Koszalina, Marta Durmowicz - wspomina jeden z obecnych na miejscu tancerzy. W domu u niej się nie przelewa, jej całe życie to taniec. To był jej pierwszy w życiu casting - pierwsze emocje, pierwszy kontakt z kamerami i tymi ludźmi. Marta bardzo emocjonowała się pierwszą edycją programu, mimo że jej nie stać, wysyłała SMS-y na swoją ulubioną tancerkę - Dianę. Na castingu w Gdańsku przeszła wszystkie etapy, była tak szczęśliwa, że stanie przed jury, że na samą myśl czerwieniła się i uśmiechała. Powtarzała, że jej marzenia się spełniły, że ktoś ją wreszcie docenił. Weszła około północy, koleżanki słyszały, jak krzyczy z radości i dziękuje. Sądziły, że przeszła casting. Czekały aż wyjdzie i biły już brawo, myśląc, że dostała bilet do Buenos Aires. Jednak ona wyglądała strasznie - zapłakana, zniszczona psychicznie, dosłownie cała drżała.
Ja rozumiem, że można być chamskim i okrutnym, ale bez przesady - wyżywać się na kimś tak słabym? Jak można tak potraktować młodą dziewczynę? Przecież ona może już nigdy w siebie nie uwierzyć. A wyglądało to tak: Po występie jury bardzo ją pochwaliło - za wygląd, taniec i ogólne wrażenie. Na to Piróg poprosił o podejście po bilet. Gdy szczęśliwa do niego podeszła, wyciągnął go i powiedział: "Masz bilet... ale na PKP!" I zaczął się śmiać!
To jak wyglądała ta dziewczyna po wyjściu z sali i w jakim była stanie psychicznym, każdy może sobie wyobrazić.
Widać, że Michał Piróg odreagowuje w pracy presję społeczną i poczucie krzywdy, jakie dusiło go przez lata. Jest chwilowo "na topie" i szaleje. Jak długo to potrwa?