Od kilku lat Natalia Kukulska unika pokazywania swojej prywatności w mediach. Niestety, nie zawsze się jej to udaje. Ostatnio musiała poradzić sobie ze sprawą swojego brata, Piotra Kukulskiego. Po wymianie kilku opinii na swój temat, Natalia i raper "Pikej" na razie przestali opowiadać o swojej rodzinie.
Na rynek trafiły właśnie dwie nowe płyty Kukulskiej, która postanowiła zadbać o ich promocję. W wywiadzie udzielonym Gazecie Wyborczej twierdzi, że na wszystko, o czym mówi w mediach, musi potem bardzo uważać. Natalia nie ma dobrego zdania o show biznesie, który nazywa jarmarkiem:
Nie miałam pojęcia o niektórych konsekwencjach i pułapkach tego zawodu. Lubię występować i kocham muzykę. Teraz chyba dojrzałam do tego, by świadomie kierować swoją drogą. Show biznes to jarmark, stosowanie różnego rodzaju podstępów, tanich zabiegów, "cyrkowych chwytów dla chłonnych mas" - jak śpiewam - powiedziała.
I możemy w tym albo uczestniczyć, jak Lady Gaga, która znakomicie potrafi manipulować mediami, albo powiedzieć: "Nie, dziękuję, ta maskarada nie jest już dla mnie". Dzisiaj wreszcie chcę i mogę robić muzykę po swojemu, niech to będzie szczere, niech to będzie dla mniejszej publiczności, ale przynajmniej wtedy mam pewność, że jeśli z tymi ludźmi usiądę po koncercie, będę miała o czym rozmawiać. Pióra w dupsku? Nie, dziękuję.
Kukulska nie krytykuje jednak do końca pomysłu na karierę opartego wyłącznie na "piórach w dupsku". Najważniejsza jest jej zdaniem konsekwencja:
_W ogóle kariera oparta na dupsku nie jest wcale złym pomysłem, pod warunkiem że godzisz się z tym, że uwaga publiczności zaczyna się i kończy na tej części ciała._
Zobacz też: "Robili mi zdjęcia przez okno NA PORODÓWCE!"