Po ogłoszeniu wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, w której Andrzej Duda wygrał z Bronisławem Komorowskim o 0,99% głosów, Tomasz Lis przygotował alarmującą okładkę swojego Newsweeka, ogłaszającą "fałszerstwo wyborcze". Zobacz: Nowa okładka "Newsweeka": "FAŁSZERSTWO WYBORCZE!". Tydzień później w jego programie pojawił się Tomasz Karolak, również naprędce zaprzęgnięty przez sztab urzędującego prezydenta do udzielenia mu medialnego poparcia. Został członkiem tzw. "komitetu honorowego". Panowie szukając argumentów postanowili zacytować na wizji fałszywy profil córki Dudy, Kingi. Zamiast ośmieszyć kontrkandydata Komorowskiego, ośmieszyli siebie i poddali w wątpliwość obiektywizm mediów publicznych. Nie pierwszy raz zresztą. Zobacz: Lis cytował FAŁSZYWY WPIS CÓRKI DUDY! Poniesie konsekwencje?
Nie pomógł też gorący polityczny apel Karolaka przed jednym ze spotkań Komorowskiego z wyborcami.
Kampania przeciwników Bronisława Komorowskiego ma tyle wspólnego z rzeczywistością, co seriale w których ja gram - przekonywał Karolak. To jest fikcja. Z tym, że my lepiej to gramy. Nie chcę żyć w Polsce, gdzie nie mogę przeczytać sztuki pod Pałacem Kultury, bo jestem opluty, co już miało miejsce.
Karolak jest jednym z wielu, być może drugim największym, przegranym tej kampanii. Dowiedział się podczas niej, podobnie jak były już prezydent, że wcale nie jest tak lubiany, jak sądził.
Komorowskiemu nie pomogło też poparcie Kuby Wojewódzkiego, który gorąco zachęcał do głosowania na niego. Kuba poszedł nawet o krok dalej. Wczoraj podczas ciszy wyborczej opublikował na swoim profilu wpis o "Dudusiu", nazywając go "pierdołą, lizusem i nieudacznikiem":
Na fakt, że poparcie Karolaka tylko Komorowskiemu zaszkodziło, zwrócił uwagę Włodzimierz Czarzasty z SLD podczas wczorajszej, powyborczej Kawy na ławę w TVN24.
To, co przez kilka ostatnich dni robiło kilka gazet i niektóre stacje telewizyjne, środowiska ludzi kultury, z tym nieszczęsnym panem Karolakiem na czele, mam nadzieję, że przypadkiem to zrobił, to to się odwracało przeciwko Komorowskiemu - mówił. Bo ludzie inteligentni widzieli ilość fałszu, którą dziennikarze serwowali szuflą codziennie.
Sam Bronisław Komorowski również ciężko pracował na swoją historyczną porażkę - na początku roku miał według badań poparcie sięgające 60% i chętnie wierzył w te statystyki, Duda zaś był wówczas jedynie mało znanym politykiem partii opozycyjnej. Leniwa kampania, butne hasło "załatwmy to w pierwszej turze", wpadki z "Szogunem" w Japonii czy nieistniejącą budową autostrady oraz nerwowe ogłaszanie referendum i przymilanie się wyborcom Pawła Kukiza skutecznie zraziły do niego wyborców.
Przypomnijmy, że zgodnie z wynikami late poll pracowni Ipsos dla TVP Info, Polsatu i TVN Andrzej Duda wygrał drugą turę wyborów, zdobywając 52% głosów. Państwowa Komisja Wyborcza nie podała jeszcze oficjalnego rezultatu.