Muniek Staszczyk został wciągnięty w kampanię prezydencką przez swojego byłego kolegę, Pawła Kukiza. Przypadła mu rola bohatera raczej negatywnego. Kukiz kilka razy wypominał Muńkowi i Kazikowi Staszewskiemu, że zbili fortuny na antysystemowości, a potem zdradzili dawne ideały dla medali od Komorowskiego i "apartamentów na Teneryfie". Apartamentem na Teneryfie ma Kazik, który zarabia miliony złotych rocznie i jest jednym z najbogatszych polskich muzyków.
Zobacz: Kukiz o Kaziku i Muńku: "Zarobili ogromne pieniądze, a TERAZ PILNUJĄ MEDALI od Komorowskiego!"
W wywiadzie dla Faktu Staszczyk i jego kolega z zespołu Szwagierkolaska, Andrzej Zeńczewski, tłumaczą, że bunt może mieć wiele odmian. Przy okazji chyba trochę wyśmiewają polityczne aspiracje Kukiza.
Jak mówił Młynarski, róbmy swoje - mówi Staszczyk. My swoje robimy. Bunt to może być także bycie sobą, bo dziś tyle osób pajacuje, że to chyba stało się, niestety, normą. Może nasza szczerość jest tym, co przyciąga do nas nową publiczność, bardzo młodych ludzi. Chciałbym dziś usłyszeć artystę, który opowiedziałby mi o swoim życiu, opowiedziałby prawdę. Dlatego hip hop był ostatnim młodym pokoleniem, które opowiedział mi o tym, jak wygląda jego życie. Traktuję widownię jak przyjaciół, partnera do rozmowy. Idol? To nie ten system. Idolem był Michael Jackson. Sam mam zdjęcie ze Stonesami, ale do mnie - w systemie mentalnym - idol po prostu nie pasuje.
Na pytanie, czy boi się Polski po wyborach prezydenckich, których wyniki dla wielu były zaskoczeniem, Muniek odpowiedział: Nie boję się. Dorosły chłopak jestem.
Kiedyś, 30 lat temu, nosiłem bibułę - wspomina Zeńczewski. Jacyś goście strzelali do mnie ostrymi. Wtedy mogłem się bać. Mam swoją drogę.
**_
_**