W TVP trwają obecnie wybory nowych członków zarządu. Odbywają się one na zamkniętych posiedzeniach, na których przy okazji poruszane są także inne sprawy. Jak donosi Super Express, Rada nadzorcza TVP zajęła się nadmiernym, krytykowanym od dawna przez widzów, upolitycznieniem niektórych programów. Najbardziej oberwało się Tomaszowi Lisowi, który tak bardzo chciał pomóc Bronisławowi Komorowskiemu w wygraniu drugiej tury wyborów, że próbował ośmieszyć córkę jego przeciwnika. Zacytował wpis z fałszywego konta na Twitterze, należącego, jak sądził, do Kingi Dudy. Wpis dotyczył zrzeczenia się Oscara za film Ida. Próbując wykpić 20-latkę sam stracił na wiarygodności. Po tym skandalu nikt nie ma wątpliwości, że Lis jest jednym z największych przegranych tych wyborów.
Zdaniem prof. Tadeusza Kowalskiego z rady nadzorczej TVP, było to zachowanie absolutnie niedopuszczalne.
Słabe dziennikarstwo. Dziennikarze TVP nie potrafią przestrzegać elementarnych zasad bezstronności. To samo w publicystyce. Nie potrzebujemy oficerów politycznych. Ostatnie przykłady są kompromitujące - wyjaśniał prezesowi Juliuszowi Braunowi.
Jak ujawnia Dziennik.pl, słowa te odnoszą się nie tylko do Lisa, lecz także do zwolennika drugiej strony sceny politycznej, Jana Pospieszalskiego. Jego program został zdjęty z anteny po tym, gdy pojawiła się w nim sonda : "Czy zagłosujesz na kandydata popieranego przez WSI?".
Oba programu zostały wyemitowane krótko przed drugą turą wyborów.
Z opinią prof. Kowalskiego zgadza się medioznawca prof. Wiesław Godzic.
Dziennikarstwo jest coraz bardziej upolitycznione, a dziennikarz zbliża się do oficera politycznego - komentuje w tabloidzie. Programy nie są obiektywne, wiemy, czego się spodziewać po panu Lisie i innych dziennikarzach.
Przypomnijmy, że Tomasz Lis dopiero wczoraj przerwał długie milczenie, w radiu TOK FM: Lis przerywa milczenie! Ostro o Kukizie: "Wszystko w tym człowieku BUDZI MOJĄ NIEUFNOŚĆ"